Imię: Marion (Ale można mówić Mari jak ktoś woli)
Płeć: wadera
Wiek: 3 lata, oczywiście jestem nieśmiertelna
Żywioł: Ogień oraz galaktyka
Moce: Potrafię latać, zostawiać za sobą ogień, czytać w myślach, robić ''burze meteorytów''. Mam jeszcze jedną, bardzo tajemniczą moc. Nie wiem na czym ona polega, to znaczy wiem, ale nie do końca. Chodzi o to, ze jak na prawdę kogoś nienawidzę i chociaż go nie widzę.... Umiera w męczarniach.
Umiejętności: Jestem bardzo uhm.... wytrzymała. Nie raz szlam na dalekie podróże bez prowiantu. Mam bardzo szybkie reakcje na np. kogoś atak. Umiem podnieść wilka, który wazy tyle, co ja.
Charakter: To jest bardzo dziwne, bo mój charakter jest bardzo zmienny. Nie raz jestem przyjacielska, a raz chce podrostu ukatrupić! Ale jako beta muszę się opanować. Dla znajomych jestem duszom towarzystwa. Uwielbiam się bawić! Jednak, żebym komuś to pokazała trzeba trochę się pomęczyć*śmieje się*. Dla nieznajomych jestem oschła i poważna (jak w robocie). czasami jednak o tym zapominam i jestem taka..... dziecinna.
Stanowisko: Samica Beta
Partner/ka: Na razie? Nikt, ale może kiedyś, gdy będzie ten jedyny....
Rodzina : Mama - Valior a tata? Nie pamiętam go w mej przeszłości.
Towarzysz : Nie posiadam, ale kiedyś miałam.
Historia w skr.: Jak się urodziłam, nie miałam taty. W pierwszym roku mego życia, okazało się, ze jestem nieśmiertelna i mam wielkie moce. Wszyscy zaczęli się bać.... nawet matka. Wyrzucili mnie z watahy, bo uznali, ze zagrażam im i alfom. Chodziłam tak bez celu, aż znalazłam się na pewnej watasze. Moim zdziwieniem zaakceptowali mnie. Jednak gdy miałam 2 lata zabiłam jednego z towarzyszy. Kolejne wygnanie.... I tak co chwile. Straciłam nadzieje. Jednak mając 3 lata dołączyłam tutaj. Pracowałam jak wół, żeby tylko nie myśleć o mocy. Alfy były takie dobre, ze zostałam betom i jestem nią do dziś.
Inne zdjęcia: Jak byłam mała
Opiekun: gleene