środa, 26 lutego 2014

Od Viento Azul c.d. od Lexi

- Jest to bardzo imponujący widok. Duży stwór, mieszanka pająka, węża, ptaka i tygrysa... Skoro tu jest jeden to oznacza, że w pobliżu jest ich więcej... Musimy sie ich pozbyć! Ruszajmy, ja polece przodem i zorientuje sie gdzie są, a później cię zawiadomie. Ok?
- Dobra, ważne byśmy ich pokonali.
Poleciałem przed siebie w głąb lasu. Zauważyłem 5 stworów. Poleciałem po Lexi i razem stanęliśmy pyskiem w pysk z wrogami. Ona zgrabnymi ruchami pokonała 3, mi została pozostała dwójka. Wzbiłem się w powietrze i zaatakowałem przeciwników. Padli jak muchy. Byłem zadowolony z naszego sukcesu i szczerze się uśmiechnął em do Lexi, w koncu bylem szczesliwy.
- Fajnie, że nam się udało. - zagadałem do wadery.
- Tak, ale najlepszym plusem naszej akcji jest to, że się uśmiechasz. - również się uśmiechnęła.


< Lexi? >

Powitajmy nową waderę - Chuntian













Imię : Chuntian
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Żywioł: Powietrze, natura
Moce:
* Panowanie nad żywiołami w wszelkiej postaci.
* Odporna na władanie jej umysłem (zmiany psychiczne, czytanie w myślach, itp.)
* nie odkryte
Umiejętności: Zgrabnie się porusza, jest zwinna i szybka, ma wyostrzone wszystkie zmysły, ma przepiękny uśmiech i śmiech, bezszelestne przemieszczanie się
Charakter: Po pierwsze Chuntian jest dobrze wychowana i nigdy nie daje się sprowokować. Nigdy do nikogo nie zaczyna. Trzyma się z daleka od tego typu innych wilków. Ma wysoką samoocenę, wierzy w siebie i nie słucha co mówią inni.
Stanowisko: Przywódca wojsk
Partner: Wierzy, że prawdziwa miłość istnieje... ale w bajkach.
Rodzina : Matka - Reysidy, ojciec - Koeryto i młodsza siostra - Ayoto.
Towarzysz : Koyshay
Historia : Chuntian urodziła się wiosną i z tego wzięło się jej imię. Chuntian wraz z rodzicami wiodła spokojne życie w jakiejś watasze. Lecz pewnego dnia oznajmiono wszystkim wilkom, że zaczęła się wojna.
Wojna trwała rok, przez ten czas ojciec Chuntian zginął w czasie walki z wrogiem, tak samo jak dużo innych wilków, lecz nie tylko z watahy Chuntian.
Matka Chuntian nie uczestniczyła w obronie watahy gdyż w połowie wojny zaszła nie spodziewanie w ciąże.
Chuntian również nie mogła pomagać innym wilkom walczyć, gdyż miała rok, a wilki do dwóch lat walczyć nie mogły.
Gdy woja się skończyła, matka Chuntian zapadła w amnezje, nie pamiętała nawet swojej córki.
Alfa dla dobra Chuntian i innych szczeniaków które straciły rodziców postanowiła powysyłać je do innych, przyjaznych watach by tam znalazły szansę na udane życie, bo tam by tylko wszystko im przypominało o stoczonej wojnie.
Chuntian trafiła w łapy pewnej bardzo surowej i sztywnej damy.
Nie mówiąc o tym, że była bardzo brzydka.
Deraose - tak nazywała się wadera.
Deraose wymagała bardzo dużo, za dużo.
Wszystko musiało być idealnie, a Chuntian miała chodzić jak w zegarek.
Nie mogła się spóźniać, krzywić, uśmiechać się, patrzeć na basiorów, mówić o swoich zainteresowaniach, uprawiać sportu, używać magii, śmiać się, mieć przyjaciół, wspominać przeszłość i nie można jej było wszystkiego.
Po dwóch latach Chuntian była waderą idealną, była taka jaką chciała mieć Deraose..., a przynajmniej mogło si tak każdemu zdawać.
Chuntian w rzeczywistości naprawę zachowywała się jak dama,  lecz w swoim małym serduszku, gdzieś bardzo głęboko w nim, Chuntian marzyła by zakosztować życia, by być wolną i iść na przód...
Chuntian często wspominała rodziców i nigdy nie poznanej siostry... nawet nie wiedziała co się z nią dzieje.
Pewnego razu Chuntian miała już wszystkiego dość i uciekła.
Wróciła na tereny starej watahy, a tam... wyli wszyscy tak jak ich zapamiętała, ale... martwi.
Była tam też jej chora matka i siostra... obydwie martwe...
Chuntian jednak szybko znalazła tą watahę i dołączyła.
Inne zdjęcia: -
Opiekun: Tajemnica, chce wszystko załatwiać przez opo. ( jak już coś to piszcie do kimeki )

Od Dariny c.d Miran

-Jest cudownie.-gdy zobaczyłam tą przepiękną biel podleciałam do góry i z wielką prędkością zniknęłam między drzewami jednak po chwili wyjrzałam zza jednego drzewa. Miran popatrzyła na mnie zdziwiona ale wydawała się też dumna i szczęśliwa, że podoba mi się jej miejscówka. Wadera podeszła do mnie a ja zleciałam na ziemię. W tedy położyłam się tylko przednimi łapami a Miran zrobiła zdziwioną minę nie przypatrzyłam się jej dobrze ponieważ skoczyłam na nią. Zaczęła się bitwa w śniegu. Skończyła się na tym, że obie byłyśmy w śniegu ale u mnie było to mniej widoczne dzięki kolorowi futra. Miran za to wyglądała jak yeti. Ja z śniegu otrząsnęłam się szybko i stałam na przeciwko wadery oczywiście śmiejąc się z niej. W końcu jednak otrzepała się ze śniegu i postanowiłyśmy zawrzeć rozejm. Usiadłyśmy obok siebie patrząc się na kryształki lodu które mieniły się w słońcu.
-Pięknie tu nie?-powiedziała Miran.
-Bardzo.-odpowiedziałam-Dziękuje, że pokazałaś mi to miejsce.-w tedy
stworzyłam z lodu malinę bo w głębi duszy wiedziałam że lubi te drobno pestkowce.-Proszę.-mówiąc to wręczyłam jej ten skromny podarunek.

<Miran? Ty Malinożerco <3 >

Od Miran c.d. Rochelle


Poszłam już do swojej jaskini. Była dość przytulna więc od razu walnęłam się legowisko i usnęłam. Następnego dnia poszłam zapolować. Zeżarłam kolejną sarnę i już miałam iść do Rochelle kiedy się spotkałyśmy.
-O siemka!-zawołałam
-Hej, wiesz że miałam już po ciebie iść?
- O ty papugo, a ja miałam po ciebie!
I obie wybuchłyśmy śmiechem.
-To co dzisiaj robimy?

<Rochelle? jakieś pomysły?>

Mack c.d Noodee

- Wiesz, tak na prawdę to nie sądziłem, że aż tak ci na mnie zależy... - uśmiechnąłem się
- Życie zaskakuje, co? - zaśmiała się
- I to jak! - popatrzyłem i dodałem - Właśnie, zacznijmy się uczyć - odwzajemniłem uśmiech
* * *
Weszliśmy do jeziora. Powolutku wchodziliśmy głębiej aż powiedziałem:
- Tutaj będzie w sam raz... - Noodee nie wyglądała na przestraszoną
- Dobrze, co dalej? - zapytała napalona
- Teraz, lekko odepchnij się od podłoża. O, i nic się nie bój będę cię asekurować - wilczyca popatrzyła ufnie - Dobrze!
- Co teraz? - zapytałam
- Teraz spróbuj pomachać łapami w wodzie - wilczyca spróbowała i... udało się! - Już umiesz pływać! - popatrzyłem na wilczycę, która była bardzo szczęśliwa
- Dziękuję - powiedziała i rzuciła mnie do wody. Bawiliśmy się tak aż do wieczora...

<Noodee? c: >