czwartek, 27 lutego 2014

od Rochelle cd. Miran


-ok to teraz ja!
Podeszłam do jeziorka. Wpatrywałam się w taflę wody. Stałam tak skupiona i patrzyłam. Jedyne co zobaczyłam to swoje odbicie i pływającą rybkę.w końcu i Miran była ciekawa co mnie czeka
-ech.. no nic kompletnie nie widziałam. Jedynie jakaś ryba se pływała!
powiedziałam lekko zawiedziona w głosie. Po chwili dodałam
-są tylko 2 opcje. Albo moja przyszłość nie jest wiadoma i zależy od pewnych wydażeń i różnych decyzji albo...
-albo co? Spytała zaciekawiona
-albo wyczerpałaś dzienny limit!
Zaśmiałam się ale Miran o czymś myślała
-nad czym myślisz?
-widziałaś rybę???
-tak a co?
-tu nie ma ryb!
Spojrzałam na nią skrzywionym wzrokiem i zaśmiałam się
-chyba jeszcze nie mam problemu ze wzrokiem
Podeszłam do miejsca gdzie widziałam rybcię. No jest tu i pływa
- no to kest chyba jedyna ryba w tych wodach..
-zaraz... chodźmy za nią gdzieś płynie może to jakiś znak!
Zawołałam skoro nie ma tu ryb to coś z nią nie tak może to jest ta wizja?Szłyśmy za rybą. XD. Zaczeła nagle szybko płynąć, ruszyłyśmy za nią. Płyneła tak szybkp że musiałyśmy biec. Niespodziewanie las się akończył a przed nami ukazało się wielkie urwisko. Na szczęście się zatrzymałyśmy,a ryba? Skoczyła! Chwilę wpatrywałyśmy się w dół aż tu nagle przepaść znikneła a nam ukazała się dalsza część lasu.
-wow, to było dziwne !
Zaczełam i wyrwałam wadere z osłupienia
-a co z rybą? Nie było jej naprawde?
-była! Chociaż.. chodź w miejsce gdie ją zobaczyłam!
-czemu? Zapytała zdziwiona i przekręciła głowę
-no chodź!
Po minucie dotarłyśmy na miejsce ryba wciąż tam była.
-mam pomysł....
-jaki zapytała zaciekawiona Miran
-chodźmy za nią jeszcze raz!
-po co?
-powiem ci później chodź!
-ok
I znów biegłyśmy w to samo miejsce i znów zobaczyłyśmy przepaść
Rzyciłam szyszkę w dół prawdziwe ale jest tu coś innego...
-skaczemy? Spytałam wadere i szykowałam się do skoku
-w przepaść? Zwariowałaś?
-ale inaczej nie dowiemy się o co chodzi!
-jak skoczymy też się nie dowiemy bo ZGINIEMY!
-boisz się?
-nie! Odpowiedziała udając lekko złą
-mam y moce możemy je użyć aby mieć miękkie lądowanie
-a no tak...
-to skacz!
I skoczyłam pierwsza ale Miran zaraz po mnie też skoczyła
<Miran?>

Od Miran c.d Rochelle

Tak więc poszłyśmy spać w jaskini którą znalazłyśmy po drodze. Ja jednak nie mogłam spać. Ciągle mnie coś dręczyło..Rochelle spała jak zabita. Przez całą noc wyglądając z jaskini przyglądałam się terenom. Miejscem gdzie nie byłyśmy okazał się być Las Szczęścia i nieszczęścia.
Z daleka wyglądał dość tajemniczo. Gdy wschodziło słońce zbudziła się Rochelle.
-Ty w ogóle spałaś?-spytała zdziwiona i jeszcze zaspana
-Tak...spałam i dość wcześnie wstałam-skłamałam
Gdybym powiedziała jej prawdę już zaczęły by się pytania: ale co cię tak dręczy? powiedz, pomogę ci! itp. Chciałam tego uniknąć za wszelką cenę.
-Chodź zapolujemy i ruszany w drogę!-zawołałam
Tak więc znowu odjęłyśmy życie paru króliczkom(bauhahahahaha!) i ruszyłyśmy w trasę.
-Wiesz że można tu zobaczyć swoją przyszłość?-spytałam
-Wow! A sprawdzimy?
-Nom powiedzmy..
Doszłyśmy w końcu do lasu. Znalazłyśmy jeziorko i zaczęłyśmy się licytować która to ma być testerem i jako pierwsza sprawdzić swoją przyszłość. Oczywiście ja poszłam na pierwszy ogień.
-Nie podglądaj!-zaśmiałam się i szturchnęłam waderę by się troszku odsunęła
-No ok, ok.
Spojrzałam do jeziora..Tafla wody przez chwilę falowała aż w końcu moim oczom ukazał się Las Mrozu. Były tam dwa wilki. Dopatrywałam się chwilę i rozpoznałam tam mnie i Terro. Później widziałam stróżkę krwi która się skądś ciągnęła. Później jak coś lub ktoś zamarza. Wszystko wyglądało jak jakieś zdjęcia wycięte z filmu. Próbowałam zrozumieć o co w tym chodzi jednak nie mogłam do tego dojść... Wpatrywałam się jeszcze przez chwilkę w jeziorko aż w końcu Rochelle nie wytrzymała i się mnie spytała co widziałam.
-Gadaj co widziałaś!-zawołała ciekawa Rochelle
-E....no nic ciekawego..znowu na kogoś wpadnę i no znowu komuś narobię problemów..Teraz ty sprawdź ok?

<Rochelle?>

Od Miran c.d. Dariny

-Jaka śliczna.-powiedziałam widząc śliczną lodową malinę-Skąd wiesz że lubię maliny?
-Tajemnica.-powiedziała Darina i zaśmiała się
Ale ja doszłam skąd to wie. CZARNA MAGIA!!!!
-A umiesz robić też inne rzeczy z lodu?
-Jasne. A co mam zrobić?
Wrobiłam waderę w robienie figurek wszystkich wilków z watahy. Szczegółowo przedstawiałam jak wyglądają wilki, a ona tworzyła figurki, które muszę przyznać w dużym stopniu były podobne, do swoich żywych kopi.
-Świetnie ci wyszło.- powiedziałam odkładając już ostatnią figurkę
-Bez przesady..-zaczęła skromnie- Ale jak dla mnie są bajeczne. Może już wracamy do swoich jaskiń? Jestem już dość zmęczona.
Darina już zaczęła iść w stronę jaskiń. Niepostrzeżenie oprócz lodowej maliny wzięłam również figurkę jednego z wilków(nie powiem kogo:P) i ruszyłam za Dariną. Gdy wróciłam do swojej jaskini, na kamiennej półce odłożyłam moje skarby i poszłam spać. Następnego dnia, tak jak to wcześniej zaplanowałyśmy spotkałyśmy się na Dużej Łące.
-Siemkaaaa!-zawołałam na powitanie
-No hej.
-Tom co dzisiaj robimy?

<Darina? kombinuj hehehe....a i jeżeli już to wolę maliny w realu XD>

Od Chuntian

Spacerowałam z Koyshay'em po terenach nowej watahy.
Koyshay biegał i obwąchiwał wszystko po kolei.
- Koyshay, zachowaj trochę dumy i nie wąchaj każdego kamyka którego spotkasz... to nie przyzwoite - powiedziałam oburzona zachowaniem towarzysza.
Koyshay spojrzał na mnie błagającym spojrzeniem.
Zignorowałam go i poszłam dalej.
Przede mną było wejście do jakiegoś lasu, był cały biały, tak jak by była w nim zima.
- To nie miejsce dla damy, takiej jak ja - powiedziałam do Koyshaya, który już wchodził do lasu.
Lecz pies udawał, że nie słyszy i pobiegł do lasu.
Usiadłam na trawie i czekałam, aż jakimś cudem Koyshay wróci z " Zimowych zabaw " i będą mogli spokojnie wrócić do jaskini.
Koyshay jednak nie wracał i nie wracał, robiło się ciemno i zimno nawet gdy nie byłam w lesie.
Wstałam i rozejrzałam się we wszystkie strony, uważając by ktoś jej nie zobaczył.
Weszłam powoli do środka, było lodowato, wszędzie było dużo śniegu, który mi się przyczepiał do futra, a następnie roztapiał.
Zaczęłam rozglądać się za Koyshay'em.
Nigdzie go nie było, a ja powoli dosłownie zamarzałam.
Po chwili ktoś skoczył na mnie i tuląc mnie wyprowadził z lasu.
Poszedł ze mną do swojej jaskini i dał mi gruby koc.
- Jak śmiałeś mnie dotknąć ?! - zapytałam zła.
- Chciałem Ci pomóc, zamarzłabyś tam na śmierć! - powiedział.
- Więc, nie zostaje mi nic innego niż podziękowanie Ci za ten bohaterski wyczyn - podniosłam głowę i spojrzałam na niego z ukosa.
- Zachowujesz się jak jakaś... - zaczął.
- Chuntian - zmieniłam temat.
- Hunter, miło mi - uśmiechną się.
- Co Cię sprowadziło do tego lasu ? - zapytał.
- Mój towarzysz mi uciekł - powiedziałam - ale pytanie co ty tam robiłeś ?
- Byłam na spacerze, bo ja jestem odporny na zimno - zaśmiał się.
Przez chwilę zapominając o tym jaka powinnam być zaśmiałam się.
- Czyli umiesz się uśmiechnąć - powiedział basior.
- Bardzo śmieszne - powiedziałam i wstałam.
- Idziesz ? - zapytał.
- Tak, muszę znaleźć Koyshay'a - powiedziałam.
- Koyshay'a ?
- Mojego towarzysza
Hunter nie odpowiedział.
- Dziękuje za gościnę i, że uratowałeś mi życie - ukłoniłam się i zamierzałam wyjść, gdy Hunter powiedział :

< Hunter ? >

od Rochelle cd Miran

-chodźmy szukać nieznanego! Krzyknełam zabawnie i się zaśmiałam
Poszłyśmy przed siebie . Szłyśmy i szłyśmy aż zobaczyłyśmy górę walecznych. W tedy pobiegłyśmy.
- dasz radę wejść na szczyt? Zapytała
-no jasne! Odpowiedziałam
Gdy dotarłyśmi do góry, obeszłyśmy ją na około. Znalazłyśmy ścieżkę. Szłyśmy nią ale w pewnym momencie się skończyła. Spojrzałam w dół a tam leżał duży odłamek skały
-spójrz! Krzykneła Miran-do góry!
Zobaczyłam że Miran dostrzegła dalszą część śnieżki kilka metrów nad nami.
-damy radę? Zapytałam
-raz się żyje!
I ruszyłyśmy. Było bardzo stromo ale szorstkie poduszki na łapach dobrze,,chwytały'' skały w końcu doszłyśmy na ścieżkę
-wiesz co... będzie tródniej zejść...
-pomyślimy nad tym puźniej.
Powiedziała wadera i ruszyła ścieżką.
W końcu dotarłyśmy na szczyt. Bardzo dziwne było to że było tam mnóstwo zająców! Jak one się tu dostały? Powoli zbliżał się wieczór. Zjadłyśmy po kilka zająców i stanęłyśmy na krawędzi.
-zobacz!tam jest wodospad!?
I łąka
-inasze lasy
-i plaże
-i.. a to co? Wskazałam Miran jakiś,,nowy'' teren
-jeszcze tam nie byłyśmy!
-np to chodźmy tam! Ale jutro bo dziś za puźno.
-po drodze jak wchodziłyśmy widziałam jakąś jaskinię
-to chodźmy spać padam! Zaśmiałam się.
<Miran?>