wtorek, 18 lutego 2014

Noodee do Mack'a

Stałam, patrzyłam i nie mogłam uwierzyć.
Inne widoki, miejsca... wilki.
W tym właśnie momencie przypomniałam sobie starą watahę, tam gdzie się urodziłam, spotkałam niesamowite wilki, nie bałam się zrobić kroku na przód ..., a teraz czuję się zagubiona, sama, choć jest tu tyle mi znajomych pysków... Mack...
Ech, na samą o nim myśli jest mi lepiej...
- "Wycofaj to co pomyślałam, ja nie mogę się zakochać! Znowu coś o miłości! Skończ z tym! Ok, nie myślę o tym, nie myślę... " - w mojej głowie panował chaos, jedna część chciała od tego uciec, ale za to serce mówiło co innego.
- Czemu próbujesz od tego uciec ?- zapytała Saba.
Spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem.
- Jeśli naprawdę go kochasz... - zaczęła.
- Prawdziwa miłość nie istnieje, istnieje wysokie stanowisko... nic więcej - powiedziałam ze spuszczoną głową.
- A mi się zdaje, że tu mamy do czynienia z prawdziwą miłością ! - wykrzyknęła jak najgłośniej Saba.
- Ciszej ! - warknęłam.
- Spoko, ale i tak pewnie usłyszał - i pokazała mi na Mack'a.
Mack podszedł i zaczął poruszać ustami, wyglądał tak jak by coś mówił...

Obudziłam się, był to sen...
Lecz i tak byłam w innym miejscu...
Podbiegłam do okna, a tam stał Mack.
- " I tak się nie zakocham... nawet w nim ! " - obiecałam sobie.
Saba leżąca obok wybuchła śmiechem.
- Za późno ! - powiedziała i dalej się śmiała.
Pobiegłam na dół, był piękny słoneczny dzień, choć na dworze padało, wystarczyło, że spojrzałam w duże, niebieskie oczy Mack'a...
- " Oczywiście jako przyjaciel " - pomyślałam i pobiegłam do niego i prawie go przytuliłam.

< Mack ? >

Powitajmy nową waderę

















Imię: Miran
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Żywioł: Powietrze
Moce: Tornado, Zamiana w wiatr, wtapianie się w cień
Umiejętności: Szybki bieg, Fotograficzna pamięć, Wyostrzony słuch
Charakter: Miran jest przyjacielska i otwarta na nowe znajomości. Imponuje sporym poczuciem chumory i empatią. Jednak jest pamiętliwa jeżeli chodzi o rzeczy przykre. Nigdy nie zostawia przyjaciół w potrzebie.
Stanowisko: Zwiadowca
Partner:-
Rodzina: Została zamordowana przez jej ojca
Towarzysz:-
Historia: Miran urodziła się w Watasze Zaćmionego Księżyca. Była córką pary Alfa: Anabell i Gilana. Miała rodzeństwo: Matt'a, Rou i Mufinka. Jednak wszystko zaczęło się walić gdy Gilan nie chciał wziąść ślubu i zamieszkać ze swą żoną Anabell. Widząc że marnuje sobie życie będąc u boku Gilana wadera zamierzała uciec wraz z dziećmi do innej watahy. Niestety, Gilan złapał ich i wszystkich zagryzał na śmierć. Anabell że była uzdrowicielką i miała moc leczenia chciała uzdrowić dzieci, niestety starczyło jej sił aby ocalić tylko jej jedną córkę Miran. Miran uczestniczyła podczas obalania jej ojca, a gdy wataha się już rozpadła ruszyła w świat szukając swego miejsca na ziemi. I tak trafiła do Watahy Czarnej Perły.
Opiekun: smutnaz1

Od Marion c.d Ciberspacio

  -Ale więcej ode mnie.
  -Fakt.
  -Mogę cie o coś spytać?
  -Chyba tak, tak.
  -Opowiesz mi swoją historie?

<<Ciberspacio? Musze iść :(>>

Od Ciberspacio c.d Marion

-Zastanawiam się czy to komplement...
-Mhm... - westchnęła
-Ale ty mi nie musisz mówić swoich tajemnic. Prawie nic o sobie nie wiemy - uśmiechnąłem się
-No racja...
-A ja przecież nie mówie tak o wszystkim...

<Marion? XD>

Od Marion c.d Ciberspacio

  -No raczej-oznajmiłam.
W czasie drogi coś mi przyszło do tego zakichanego łba.
  -Musze ci coś powiedzieć...
  -Zamieniam się w słuch-lekko zachichotał.
  -Jest w tobie takie coś, ze ciebie nie wolno zostawić, obrazić ani chyba być wrogiem. Jesteś taki.... inny. To nie źle, tylko ja mam kilka tajemnic, a ty wszystko mówisz tak od razu, jakby padał na ciebie deszcz.

<<Ciberspacio? Uczucia xD>>

Od Ciberspacio c.d Marion

-HAHAH... Myślałam, że wadera mnie zaprosi - znów wybuchnąłem śmiechem
-A nawet jeśli, to?
-To dziwne, bo ja sam bym zaprosił "dziewczyne" na randkę - uśmiechnąłem się
-Ahaa?
-To idziemy?

<Marion? XDDD>

Od Yummey

Spacerowałam terenami nowej watahy, poszukując jakiegoś towarzystwa. Nie znałam tam nikogo, tylko Alpy i Betę. Postanowiłam pójść nad jeziorko. Zawsze, w mojej byłej wataszce, o tej porze roku było mnóstwo wilków. Gdy dotarłam na miejsce przysiadłam nad brzegiem jeziorka. Myliłam się jednak. W pobliżu nie było nikogo... Położyłam się i zwinęłam w kłębek. Popatrzyłam na chwilę w góre. Nademną stał szary basior... Bardzo przystojny... Można powiedzieć że mi się nawet spodobał...

Ciberspacio?

Od Marion c.d Ciberspacio

Gdzie można iść z takim basiorem? Wiem! Krzyknęłam w myślach.
  -Chcesz iść może na magiczną plażę?
  -Czy dobrze słyszałem?
  -Tak, ale to nie randka!

<<Ciberspacio?>>

Od Lexi c.d. Viento Azul

Nieco spowazniałam widząc że basior jest dość sztywny.
-Sorki za jaszczurke i podwójne przedstawienie się. Lubie czasem pożartować, ale widze że mój humor tobie nie przypadł- uśmiechnełam sie
-Jak widać- odparł
-No cóż, to chodź ponurasku, zwiedźmy tę watache- mruknełam z uśmiechem. Przechodząc koło niego zamachałam mu ogonem przed nosem.

<Viento Azul?>

Od Eriki

Czułam się strasznie obco na nowym terenie, który nie ograniczał się tylko do małej jaskini na krańcu świata, gdzie nie ma żywej duszy. Tu było głośno, czułam nowe zapachy. Choć byłam tu zupełnie nowa, to od razu zostałam wybrana na barmankę w pobliskiej, dużej karczmie. Od razu załapałam o co chodzi i sprawnie podawałam napoje dla klientów. Po skończeniu pracy wyszłam się przewietrzyć, bo choć w karczmie było schludnie i czysto, to niektóre wilki niezbyt ładnie pachniały. Moją męką było to, że miałam nadzwyczajnie dobry węch i po prostu wszystko czułam. Po dłuższej chwili wstałam i nawet kroku nie zrobiłam, bo ktoś z rozpędu na mnie wpadł no i wywróciliśmy się.

<Ktoś?>

Od Ciberspacio c.d Marion

-Hm... rozumiem - spojrzałem podejrzliwie.
-Co?
-Blefujesz! - zakrzyknąłem śmiejąc sie
-Nie... - powiedziała tajemniczo.
-No dobra, dobra. Idziemy na spacer? Bo coś nudzi mi się stanie w miejscu...

<Marion? XD>

Od Rozy c.d Ciberspacio


- Nie wszystko w porządku. - powiedziałam
- Na pewno? - zapytał podejrzliwie
- Tak. A ty masz jakieś blizny z przeszłości? - zapytałam patrząc na szarego basiora

Cibespacio? Wena mi wysiadła

Od Marion c.d Ciberspacio

  ''Wyłączyłam się''. Bałam się tego pytania, zawsze w mych dialogach z innym wilkiem. Jednak nie mogłam pokazać, ze jestem jakaś tępa. Po chwili zastanawiania się odpowiedziałam: ''Nie tak długo jak myślisz''. Nie zaspokoiło to jego głodu ciekawości.
  -Czyli?-Zapytał.
  -Kilka miesięcy, lub tygodni. Nie rozróżniam czasu od 2 tys.... To znaczy od dwóch lat.
Prawie się bym wygadała, pomyślałam. Nie chciałam popełnić żadnego błędu.

<<Ciberspacio?>>

Od Ciberspacio c.d Rozy

-Wow... - wytrzeszczyłem oczy
-Hm? - podniosła lekko łeb
-Nie żeby coś... ale... - zacząłem - Naprawdę ciekawa historia. Tyle przeżyć i doświadczenia. Podziwiam.
-Dzięki... - mruknęła
-Coś nie tak? - zapytałem

<Roza?>

Od Ciberspacio c.d Marion

-Ciberspacio, ale mów mi Ciber lub jak ci się podoba. - wybuchnąłem niekontrolowanym śmiechem
-Co cię tak cieszy?
-Twoje szczerzenie się. HAHAHAHAHAHA - ze śmiechu aż położyłem się na ziemi
-? - spojrzała na mnie zdziwiona
-Dobra, powaga. - wstałem. -Długo tu jesteś?

<Marion? XD>

Od Rozy c.d Ciberspacio

- Nie ma za co. Jak się czujesz? - zapytał
- Dobrze.
- A szwy? - zapytał wskazując na szwy które znajdowały się na moim kręgosłupie.
- Długa historia...
- Opowiesz?
- No więc... - zaczęłam opowiadać mu historię - cudem uszłam z życiem - zakończyłam.

Ciberspacio?

Od Marion c.d Ciberspacio

  Poczułam trochę a raczej zauważyłam, ze jestem zarozumiała. Trochę zrobiło mi się smutno... Szybko chciałam się poprawić, wiec pobiegłam do basiora.
  -Przepraszam?
  -Za co?-Zdziwił się basior.
  -Za to chamstwo-spuściłam głowę.
Wilk milczał.
  -Zacznijmy od nowa-wyszczerzyłam się.-Jestem Marion, a ty?

<<Ciber?>>

Od Ciberspacio c.d Marion

-Co ja zrobiłem? - otząsłem się
-Tak, ty! - zawarczała.
-Jest tu tyle mojej winy co twojej - parsknąłem
-Wcale nie!
-Tak.
-Nie.
-To się nudne robi.... - ziewnąłem - Przepraszam jeśli to moja wina. Ja się stąd ulatniam skoro tak naskakujesz.... - odwróciłem się.

<Marion? XD>

Od Marion

  Minęło kilka tygodni od kiedy zostałam tutaj, chyba na zawsze. Nie wiem, czy zostanę, bo na razie nikt nie wie o mej mocy. Prawdę mówiąc wszyscy tu są tacy. Tacy, to znaczy magiczni. Czuję się tutaj nie inna, a raczej jestem tu taka sama jak inne wilki. Kocham to.
  Wstałam wcześnie rano. Poczułam ogromny głód, wiec poszłam sobie zapolować. Zobaczyłam na polanie jelenia. Zaatakowałam. Z drugiej strony zrobił to jakiś basior. Spłoszył zwierzynę. Trochę się wkurzyłam.
  -I widzisz co zrobiłeś?-Zapytałam.

<<Ciber?>>

Od Ciberspacio c.d Rozy

Odwróciłem się.
-O, cześć. - przechyliłem przyjaźnie łeb. - Już wstałaś.
-Nie rozumiem...
-Znalazłem cię w lesie. Byłaś cała we krwi. - zaszeptałem - Pomyślałem, że ci pomogę.
-Dziękuję...
-Nie ma za co. Jak się czujesz? - zapytałem troskliwie.

<Roza? Sory, za twórczość>

Od Moon'a c.d Luuki

- więc, do jakich ziół szukasz ? - zapytałem
- takie jakie znajdę - lekko się zaśmiała. Uśmiechnąłem się.
Nagle usłyszałem głośny tupot kopyt. Było to duże stado saren, które zmierzała w naszą stronę. Szybko odepchnąłem waderę na bok,  sam odskoczłem, lecz tylnymi łapami zachaczyłem o pororze jelenia.
Gdy stado przebiegło wróciłem do Lu:
- przepraszam Cię najmocniej, ale nie chciałem naszej śmierci, a przede wszystkim wadery. - powiedziałem i lekkim dotykiem łapy uleczyłem się.

< Luuka ? >

Od Luuki c.d. od Moon'a

- Ja jestem Luuka, ale możesz mi mówić Lu. Szukam kilku ziół do pewnej mikstury, a ty?
- Ja też, jestem tu szamanem więc to mój obowiązek.
- Ja jestem lekarzem.

< Moon? Brak weny... >

Od Viento Azul c.d. od Lexi

Ciekawiło mnie to czy ona tylko udawała głupią czy nią po prostu była...
- Skoro obydwoje jesteśmy tu od niedawna, to może wspólnie zapoznamy się z terenami watahy?

< Lexi? Brak weny... >