Ech, na samą o nim myśli jest mi lepiej...
- "Wycofaj to co pomyślałam, ja nie mogę się zakochać! Znowu coś o miłości! Skończ z tym! Ok, nie myślę o tym, nie myślę... " - w mojej głowie panował chaos, jedna część chciała od tego uciec, ale za to serce mówiło co innego.
- Czemu próbujesz od tego uciec ?- zapytała Saba.
Spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem.
- Jeśli naprawdę go kochasz... - zaczęła.
- Prawdziwa miłość nie istnieje, istnieje wysokie stanowisko... nic więcej - powiedziałam ze spuszczoną głową.
- A mi się zdaje, że tu mamy do czynienia z prawdziwą miłością ! - wykrzyknęła jak najgłośniej Saba.
- Ciszej ! - warknęłam.
- Spoko, ale i tak pewnie usłyszał - i pokazała mi na Mack'a.
Mack podszedł i zaczął poruszać ustami, wyglądał tak jak by coś mówił...
Obudziłam się, był to sen...
Lecz i tak byłam w innym miejscu...
Podbiegłam do okna, a tam stał Mack.
- " I tak się nie zakocham... nawet w nim ! " - obiecałam sobie.
Saba leżąca obok wybuchła śmiechem.
- Za późno ! - powiedziała i dalej się śmiała.
Pobiegłam na dół, był piękny słoneczny dzień, choć na dworze padało, wystarczyło, że spojrzałam w duże, niebieskie oczy Mack'a...
- " Oczywiście jako przyjaciel " - pomyślałam i pobiegłam do niego i prawie go przytuliłam.
< Mack ? >