-Jest cudownie.-gdy zobaczyłam tą przepiękną biel podleciałam do góry i z
wielką prędkością zniknęłam między drzewami jednak po chwili wyjrzałam
zza jednego drzewa. Miran popatrzyła na mnie zdziwiona ale wydawała się
też dumna i szczęśliwa, że podoba mi się jej miejscówka. Wadera
podeszła do mnie a ja zleciałam na ziemię. W tedy położyłam się tylko
przednimi łapami a Miran zrobiła zdziwioną minę nie przypatrzyłam się
jej dobrze ponieważ skoczyłam na nią. Zaczęła się bitwa w śniegu.
Skończyła się na tym, że obie byłyśmy w śniegu ale u mnie było to mniej
widoczne dzięki kolorowi futra. Miran za to wyglądała jak yeti. Ja z
śniegu otrząsnęłam się szybko i stałam na przeciwko wadery oczywiście
śmiejąc się z niej. W końcu jednak otrzepała się ze śniegu i
postanowiłyśmy zawrzeć rozejm. Usiadłyśmy obok siebie patrząc się na
kryształki lodu które mieniły się w słońcu.
-Pięknie tu nie?-powiedziała Miran.
-Bardzo.-odpowiedziałam-Dziękuje, że pokazałaś mi to miejsce.-w tedy
stworzyłam z lodu malinę bo w głębi duszy wiedziałam że lubi te drobno
pestkowce.-Proszę.-mówiąc to wręczyłam jej ten skromny podarunek.
<Miran? Ty Malinożerco <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz