Otarłam łzy. On naprawdę był bardzo
troskliwy i taaakiii słodki. Miałam ochotę powiedzeć mu co czuję, ale...
nie znałam go za dobrze i on też mnie nie znał.
- To ja już sobie pójdę... - odwróciłam się, lecz usłyszałam jak basior krzyknął :
- Zaczekaj!
- Niby dlaczego? - odpowiedziałam i odwróciłam się.
- Powiedz, czy nie przeszłabyś się na spacer? - zapytał - Słońce świeci, ptaki śpiewają... Więc niby dlaczego miałabyś spędzić ten dzień, w domu? No chodź! Zobaczysz będzie fajnie... - nalegał
- No dobra... - zgodziłam się - A co mi tam...
- No to gdzie, sobie panna zarzyczy iść? - powiedział szarmancko
- Hmm... Może nad wodospad? Słyszałam że o tej porze roku jest tam bardzo pięknie... - rozmarzyłam się
- Jak panna, sobie życzy - znowu to zrobił
Ciberspacio? Co było dalej ?
- To ja już sobie pójdę... - odwróciłam się, lecz usłyszałam jak basior krzyknął :
- Zaczekaj!
- Niby dlaczego? - odpowiedziałam i odwróciłam się.
- Powiedz, czy nie przeszłabyś się na spacer? - zapytał - Słońce świeci, ptaki śpiewają... Więc niby dlaczego miałabyś spędzić ten dzień, w domu? No chodź! Zobaczysz będzie fajnie... - nalegał
- No dobra... - zgodziłam się - A co mi tam...
- No to gdzie, sobie panna zarzyczy iść? - powiedział szarmancko
- Hmm... Może nad wodospad? Słyszałam że o tej porze roku jest tam bardzo pięknie... - rozmarzyłam się
- Jak panna, sobie życzy - znowu to zrobił
Ciberspacio? Co było dalej ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz