Podniosłem lekko łeb.
-To tylko Ty... - mruknąłem pod nosem.
-Mogę? - zapytała szeptem
-Jasne - powiedziałem kładąc łeb spowrotem.
I tak minęła cała noc.
*RANEK*
Obudziłem się, a Yummey nie było obok. Wstałem gwałtownie rozglądając się.
Po chwili zobaczyłem jej postać wyłaniającą się spomiędzy drzew...
<Yummey? I co dalej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz