... Wyłoniłam się z pomiędzy drzew z dużym jeleniem. Upolowłam go dla
mnie i dla mojego " faworyta " ( no bo przecież, nie mogę powiedzieć,
dla mojego ukochanego, bo parą nie jesteśmy... ). Od razu zauważyłam, ja
stał i patrzył w moją stronę.
- Gdzieśty była! - krzyknął podbiegając do mnie - Myślałem że ktoś Cię porwał...!
- Po pierwsze... - zaczełam - Byłam na polowaniu, i po drugie nikt by
mnie nie porwał! Szybciej ja bym go zabiła, niż by zdąrzył ze mną
uciec.
- Nie wierze...
- Mówisz? - odłorzyłam zdobycz i zerknęłam w stronę nieba. Skupiłam całą
swoją energię. Podniosłam łapę i jeden po drugim zaczęłam zginać palce.
Po małej chwili z nieba, powoli spadał, wielki smok, i kilka kluczy
ptaków.
- Uważaj- krzyknęłam rzucając się na basiora. Wielki smok, w tej właśnie
chwili spadł na jego miejsce. My wylądowaliśmy obok. Leżałam na
basiorze. A nasze nosy się styknęły tak samo jak spojrzenia.
- Łups... przepraszam - zeszłam z niego - To moja wina... Nie powinnam tkać krwii, w pobliżu innych wilków...
Ciberspacio? Robi się gorąco... ; )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz