Tym który zranił gryfa był pewniem stwór. Gryfo opisał go jako
wielkiego, czarnego węża z nogami, ale nichciał nic wiecej mówić i
odleciał.
-Co o tym myślisz?- wyrwał mnie z zadumy głos basiora.
-Domyślał się co to mogło by być.- Oświadczyłam -Podczas podróży
napotkałam pewne zwierze pasujące do opisu. Konkretnie to Gadzi Wij.
-Ze co?- zdziwił się
-Olbrzymich rozmiarów owad plujący jadem. Szybko, mądry, silny i co
gorsza paskudźtwo łazi stadami. Ukrywa sie w wysokiej trawie i atakuje z
nienacka.- Wyjaśniłam
-Ale jak to coś dokładnie...
-Uważaj!- Przerwałam mu. Uformowałam okromną lodową lance i przebiłam na
wylot Wija który niewiadomo skad sie pojawił za baiorem.
-Wygląda?- skończyłam za niego pytanie i podeszłam do trupa potwora.
<Viento Azul?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz