Zjedliśmy upolowanego jelenia, i poszliśmy dalej. Nie wiedziałam
dokładnie dokąd, ale robiłam wszystko by być przy nim. Z każdym
następnym krokiem, wydawało mi się że jestem cięższa. Czułam się bardzo
słabo po tym zjedzonym śniadaniu. Może jeleń był na coś chory? Niewiem,
ale w pewnym momęcie poczyułam jak upadam.
Zdążyłam tylko wyszeptać : " Kocham Cię Ciber... " i zasnęłam, chyba na
zawsze. Z ciemności wynużyła się kostucha. " Chodź ze mną..." - wołała,
ale ja nie dawałam za wygraną. Wkońcu jakimś sposobem zniknęła a ja,
zapadłam w śpiączkę...
Ciberspacio? Ona przeżyje... Prędzej czy później się obudzi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz