Pozostałam w jego jaskini. On poszedł gdzieś, nie powiedział gdzie a ja nie zamierzałam go o to pytać. Wróciłam do siebie. Właściwie nie chodziło mi o coś więcej, chciałam tylko usłyszeć czy przynajmniej mnie lubi. I tak też jest. Spojrzałam na tę moją lodową figurkę. Tak przedstawiała właśnie Terro, do czego nikomu bym się nie przyznała. Martwiło mnie że jego życie zależy od jego ojca. Nie powinno tak być. Wyszłam się przejść. Bez namysłu że mogę go tam spotkać ruszyłam biegiem. Nie ruszyłam się daleko kiedy zobaczyłam pędzącego i przerażonego Terro. Na mój widok krzyknął coś. Nie słyszałam go i podbiegłam do niego.
-Uciekaj!-wrzasnął-Mój ojciec mnie znalazł i zamroził wszystkie wilki!
-Gdzie są?-spytałam czujna
-W Lasie Mrozu ale nie idź tam!
Chwilka. Wszystkie wilki? To nie był jego ojciec.
-To nie on...-zaczęłam
-What?-wszedł mi w słowo
-To Darina je zrobiła...któregoś razu poszłyśmy tam a jak się dowiedziałam, że może robić różne figurki czy coś to poprosiłam ją o zrobienie całej watahy...
-Przestraszyłaś mnie...
-Wiem...i przepraszam za tamto....nie o to mi chodziło...
-A o co?
-Ech...no...-westchnęłam- Już nie ważne. Wracajmy do siebie, jest środek nocy.
Dałam mu całusa w policzek kiedy nagle odepchnął mnie od siebie. Po chwili rzucił się na niego lodowy smok.
-TERRO!-wrzasnęłam i rzuciłam się na stwora.
Smok jakoś za specjalnie nie przejął się moim atakiem i strząsnął mnie na ziemię. Podniosłam się chwiejnie.
-MARIN UCIEKAJ!!!-krzyczał duszący się Terro
Stworzyłam tornado i wycelowałam w smoka. Odskoczył i padł na ziemię. Tylko na chwilę, abym zdążyła dobiec do niego i sprawdzić czy oddycha. Na szczęście oddychał. Zasmuciłam się(oczywiście to udawałam). Udałam że go całuję na pożegnanie(a tak naprawdę szepnęłam aby się nie ruszał).
-Zabiłeś go...-wyjąkałam i zwróciłam się w stronę smoka-Dlaczego?!
Smok był zadowolony. Złowrogi uśmieszek pojawił się na jego twarzy.
Łzy same mi płynęły jakbym na prawdę go straciła. Powiedzmy że mi uwierzył.
-Tyle to trwało zanim mi się udało......ale wiesz co? To mi nie wystarcza..
Tego nie było w planie...Co on kombinował?
-Trudno mi jest się pogodzić się, że istnieją takie twarde kobiety...Wiesz co w tedy robię?
Pokręciłam głową i ukradkiem spojrzałam na Terro.
-Po prostu odsyłam je do nieba....ale nie tak od razu. Najpierw się z nimi bawię.-mówiąc to zamienił się w wilka
Po chwili dotarło do mnie czego on chciał. Gdy tylko zaczął się do mnie przymierzać rzuciłam się do ucieczki. Nie uciekłam daleko, zagrodził mi drogę.
-Ładnie to tak bez pożegnania?-zamienił się w smoka
Patrzyłam na niego wystraszona. Szedł w moją stronę. Nie zdążę zamienić się w wiatr.
-Czyli inna opcja? Pomyślmy, co mogę zaoferować tak pięknej kobiecie....Wolisz zginąć bez bólu czy może stać się tak słabą że nie będziesz mogła już nigdy mi się sprzeciwić?
Posłałam kolejne tornado. Nie zrobiło to na nim wrażenia.
-Czyli wolisz tą bardziej bolesną opcję?-powiedział wkurzony
Zrobiło się zimno, zaczął padać śnieg kiedy posłał we mnie lodowe sople przygważdżając mnie do drzewa. Zaczęły lecieć ze mnie kolejne stróżki krwi. Terro chyba zamarzał. Chwila....to wszystko wygląda jak w jeziorze! Chciałam się ruszyć, jednak syknęłam z bólu i zaczęło lecieć jeszcze więcej krwi. Smok odleciał. Powoli widziałam wszystko jak przez mgłę. Prawie nic nie widziałam, tylko ciemną plamę którą pewnie był Terro. Chociaż on przeżył. Ostatnie co widziałam był właśnie on, albo plama która go przypominała. Wstawał. Po chwili wszystko rozmazało mi się przed oczami.......
< Terro? jaką ja mam wenę XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz