Byłam zdziwiona że Terro pożegnał się ze mną tak szybko. Coś z nim było nie tak. Wróciłam do swojej jaskini i patrząc na moje lodowe figurki(szczególnie na jedną) zasnęłam. Nie trwało to długo bo ciągle miałam przeczucie, że coś się stało Terro. Na początku myślałam że tylko mi się wydaje jednak z minuty na minutę było to coraz większe. W końcu nie wytrzymałam i w środku nocy poleciałam do jego jaskini. Zatrzymałam się kawałek przed wejściem. Usłyszałam jak śpiewa. Nie była to wesoła piosenka, ta była pełna smutku, nienawiści i czegoś jeszcze, jednak nie wiedziałam co to jest. Płakał, było to bardzo dobrze słychać. A więc trafiłam na jego chwilę słabości. Chciałam się wycofać jednak narobiłam hałasu i mnie zauważył.
-Wow. Terro. Czy coś..się stało?-tylko tyle zdołałam wykrztusić.
Stał jak skamieniały. Chyba chciał mi coś powiedzieć, w ostatniej chwili zrezygnował i usiadł.
-Siadaj-powiedział-Pytaj o co chcesz.
Spojrzał w moje oczy. Przepełniał je smutek i ból spowodowany utratą kogoś bliskiego. Nie zadawałam pytań. Nie potrafiłam, bo przypomniała mi się moja rodzina którą straciłam. Wina leżała po mojej stronie, bo wciąż wypytywałam mamę kiedy tata będzie z nami.
-Słuchaj..-zaczęłam i na chwilę się zacięłam-Nie zamierzam cię o nic pytać...Każde z nas kogoś straciło..a ja nie chcę pogłębiać tobie tego bólu.
Terro ciągle patrzył mi w oczy. Również spojrzałam w jego piękne ślepia i kontynuowałam.
-Ale te osoby nigdy nie wrócą. Możemy je spotkać jedynie po drugiej stronie, po śmierci. Do te pory nic nie możemy zrobić...jedynie wspominać chwile spędzone z nimi. I te dobre i te złe. Nikt ich nie zastąpi, można próbować ale to i tak nie będzie to samo.-w tej chwili poczułam jak moje oczy napełniają się łzami.
Gdy tylko zaczęły mi ściekać otarłam je łapą aby Terro ich nie widział. Nie płakałam od czasu śmierci mojej rodziny. Zawsze udawałam dzielną, ale w środku taka nie byłam. Z resztą miałam pocieszyć czy podnieść na duchu Terro a nie bardziej go dobijać. Jednak nie dawałam rady. Łzy leciały mi jak strumień więc nie próbowałam ich już tamować. Położyłam się i schowałam głowę między łapami.
-Ja też straciłam bliskich...głównie z mojej winy...JEDYNIE Z MOJEJ WINY!-zaczęłam bełkotać.
Łzy nagle przestały lać mi się po twarzy. Usiadłam. Nie śmiałam teraz spojrzeć na Terro, więc spuściłam głowę.
-Wiesz, jednak można z czasem zyskać też inne bliskie osoby......
Nie dokończyłam. Po chwili zdałam sobie z czegoś sprawę, która naprawdę mnie zdziwiła. Terro był dla mnie kimś ważnym, kimś na kim mi zależy.
-I....chciałabym...być dla ciebie....taką bliską osobą.-wydukałam niepewnie i spojrzałam w oczy basiora
<Terro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz