niedziela, 2 marca 2014

Od Terro c.d. Miran

Poczułem okrutny ból. Rozdzierał moje ciało od środka. Czułem jakby wbijano mi kolce w ciało. Wrzasnąłem. Smok chyba odleciał. Jednak nie na długo. Podniosłem się. Obrzuciłem nieprzytomnym wzrokiem drzewa dookoła. Miran. Leżała w śniegu i krwawiła. Zakląłem i zataczając się podszedłem do niej. Upadłem na kolana. Kolana? Spojrzałem na moje ręce. Miały kształt, od którego się już odzwyczaiłem. Zacisnąłem pięści. Nie miałem czasu na rozmyślania. Miran umierała. Przyłożyłem dłonie do jej pleców. Krwawienie ustąpiło, a mróz na jej futrze cofnął się.
- Miran oddychaj! Nie możesz umrzeć! - powtarzałem pod nosem.
Nagle Miran wyrwała mi się i stanęła w pozycji do ataku. Warczała. Nie mogłem jej zrozumieć. To oznaczało, że wróciłem do swojej postaci.
- Spokojnie Miran. To ja - powiedziałem.
Przełknąłem ślinę. Ona też mnie nie rozumiała. Próbowałem się zmienić w wilka, lecz to nic nie dawało. Nadleciał smok...
- Teraz musicie walczyć. Ona nie wie, że to ty. Nie masz wyboru - smok przybrał postać człowieka. Gele uśmiechał się złowieszczo.
Byłem zrozpaczony. Starałem się zachować spokój, jednak byłem zdezorientowany takim obrotem sprawy. Mogłem mówić do Miran, ale ona by mnie nie zrozumiała. Jeśli za chwilę czegoś bym nie zrobił, zginąłbym. Ale nie mogłem z nią przecież walczyć. Właśnie wtedy rzuciła się na mnie. Odskoczyłem w bok.
- Przestań! Nie mogę z nią walczyć! - wrzasnąłem.
- Widzę, że te lata w postaci wilka zniżyły cię do naprawdę miernego poziomu - zakpił sobie ojciec.
Miran znowu zaatakowała...

< Miran? ;-; zabijesz mnie >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz