czwartek, 27 lutego 2014

od Rochelle cd. Miran


-ok to teraz ja!
Podeszłam do jeziorka. Wpatrywałam się w taflę wody. Stałam tak skupiona i patrzyłam. Jedyne co zobaczyłam to swoje odbicie i pływającą rybkę.w końcu i Miran była ciekawa co mnie czeka
-ech.. no nic kompletnie nie widziałam. Jedynie jakaś ryba se pływała!
powiedziałam lekko zawiedziona w głosie. Po chwili dodałam
-są tylko 2 opcje. Albo moja przyszłość nie jest wiadoma i zależy od pewnych wydażeń i różnych decyzji albo...
-albo co? Spytała zaciekawiona
-albo wyczerpałaś dzienny limit!
Zaśmiałam się ale Miran o czymś myślała
-nad czym myślisz?
-widziałaś rybę???
-tak a co?
-tu nie ma ryb!
Spojrzałam na nią skrzywionym wzrokiem i zaśmiałam się
-chyba jeszcze nie mam problemu ze wzrokiem
Podeszłam do miejsca gdzie widziałam rybcię. No jest tu i pływa
- no to kest chyba jedyna ryba w tych wodach..
-zaraz... chodźmy za nią gdzieś płynie może to jakiś znak!
Zawołałam skoro nie ma tu ryb to coś z nią nie tak może to jest ta wizja?Szłyśmy za rybą. XD. Zaczeła nagle szybko płynąć, ruszyłyśmy za nią. Płyneła tak szybkp że musiałyśmy biec. Niespodziewanie las się akończył a przed nami ukazało się wielkie urwisko. Na szczęście się zatrzymałyśmy,a ryba? Skoczyła! Chwilę wpatrywałyśmy się w dół aż tu nagle przepaść znikneła a nam ukazała się dalsza część lasu.
-wow, to było dziwne !
Zaczełam i wyrwałam wadere z osłupienia
-a co z rybą? Nie było jej naprawde?
-była! Chociaż.. chodź w miejsce gdie ją zobaczyłam!
-czemu? Zapytała zdziwiona i przekręciła głowę
-no chodź!
Po minucie dotarłyśmy na miejsce ryba wciąż tam była.
-mam pomysł....
-jaki zapytała zaciekawiona Miran
-chodźmy za nią jeszcze raz!
-po co?
-powiem ci później chodź!
-ok
I znów biegłyśmy w to samo miejsce i znów zobaczyłyśmy przepaść
Rzyciłam szyszkę w dół prawdziwe ale jest tu coś innego...
-skaczemy? Spytałam wadere i szykowałam się do skoku
-w przepaść? Zwariowałaś?
-ale inaczej nie dowiemy się o co chodzi!
-jak skoczymy też się nie dowiemy bo ZGINIEMY!
-boisz się?
-nie! Odpowiedziała udając lekko złą
-mam y moce możemy je użyć aby mieć miękkie lądowanie
-a no tak...
-to skacz!
I skoczyłam pierwsza ale Miran zaraz po mnie też skoczyła
<Miran?>

Od Miran c.d Rochelle

Tak więc poszłyśmy spać w jaskini którą znalazłyśmy po drodze. Ja jednak nie mogłam spać. Ciągle mnie coś dręczyło..Rochelle spała jak zabita. Przez całą noc wyglądając z jaskini przyglądałam się terenom. Miejscem gdzie nie byłyśmy okazał się być Las Szczęścia i nieszczęścia.
Z daleka wyglądał dość tajemniczo. Gdy wschodziło słońce zbudziła się Rochelle.
-Ty w ogóle spałaś?-spytała zdziwiona i jeszcze zaspana
-Tak...spałam i dość wcześnie wstałam-skłamałam
Gdybym powiedziała jej prawdę już zaczęły by się pytania: ale co cię tak dręczy? powiedz, pomogę ci! itp. Chciałam tego uniknąć za wszelką cenę.
-Chodź zapolujemy i ruszany w drogę!-zawołałam
Tak więc znowu odjęłyśmy życie paru króliczkom(bauhahahahaha!) i ruszyłyśmy w trasę.
-Wiesz że można tu zobaczyć swoją przyszłość?-spytałam
-Wow! A sprawdzimy?
-Nom powiedzmy..
Doszłyśmy w końcu do lasu. Znalazłyśmy jeziorko i zaczęłyśmy się licytować która to ma być testerem i jako pierwsza sprawdzić swoją przyszłość. Oczywiście ja poszłam na pierwszy ogień.
-Nie podglądaj!-zaśmiałam się i szturchnęłam waderę by się troszku odsunęła
-No ok, ok.
Spojrzałam do jeziora..Tafla wody przez chwilę falowała aż w końcu moim oczom ukazał się Las Mrozu. Były tam dwa wilki. Dopatrywałam się chwilę i rozpoznałam tam mnie i Terro. Później widziałam stróżkę krwi która się skądś ciągnęła. Później jak coś lub ktoś zamarza. Wszystko wyglądało jak jakieś zdjęcia wycięte z filmu. Próbowałam zrozumieć o co w tym chodzi jednak nie mogłam do tego dojść... Wpatrywałam się jeszcze przez chwilkę w jeziorko aż w końcu Rochelle nie wytrzymała i się mnie spytała co widziałam.
-Gadaj co widziałaś!-zawołała ciekawa Rochelle
-E....no nic ciekawego..znowu na kogoś wpadnę i no znowu komuś narobię problemów..Teraz ty sprawdź ok?

<Rochelle?>

Od Miran c.d. Dariny

-Jaka śliczna.-powiedziałam widząc śliczną lodową malinę-Skąd wiesz że lubię maliny?
-Tajemnica.-powiedziała Darina i zaśmiała się
Ale ja doszłam skąd to wie. CZARNA MAGIA!!!!
-A umiesz robić też inne rzeczy z lodu?
-Jasne. A co mam zrobić?
Wrobiłam waderę w robienie figurek wszystkich wilków z watahy. Szczegółowo przedstawiałam jak wyglądają wilki, a ona tworzyła figurki, które muszę przyznać w dużym stopniu były podobne, do swoich żywych kopi.
-Świetnie ci wyszło.- powiedziałam odkładając już ostatnią figurkę
-Bez przesady..-zaczęła skromnie- Ale jak dla mnie są bajeczne. Może już wracamy do swoich jaskiń? Jestem już dość zmęczona.
Darina już zaczęła iść w stronę jaskiń. Niepostrzeżenie oprócz lodowej maliny wzięłam również figurkę jednego z wilków(nie powiem kogo:P) i ruszyłam za Dariną. Gdy wróciłam do swojej jaskini, na kamiennej półce odłożyłam moje skarby i poszłam spać. Następnego dnia, tak jak to wcześniej zaplanowałyśmy spotkałyśmy się na Dużej Łące.
-Siemkaaaa!-zawołałam na powitanie
-No hej.
-Tom co dzisiaj robimy?

<Darina? kombinuj hehehe....a i jeżeli już to wolę maliny w realu XD>

Od Chuntian

Spacerowałam z Koyshay'em po terenach nowej watahy.
Koyshay biegał i obwąchiwał wszystko po kolei.
- Koyshay, zachowaj trochę dumy i nie wąchaj każdego kamyka którego spotkasz... to nie przyzwoite - powiedziałam oburzona zachowaniem towarzysza.
Koyshay spojrzał na mnie błagającym spojrzeniem.
Zignorowałam go i poszłam dalej.
Przede mną było wejście do jakiegoś lasu, był cały biały, tak jak by była w nim zima.
- To nie miejsce dla damy, takiej jak ja - powiedziałam do Koyshaya, który już wchodził do lasu.
Lecz pies udawał, że nie słyszy i pobiegł do lasu.
Usiadłam na trawie i czekałam, aż jakimś cudem Koyshay wróci z " Zimowych zabaw " i będą mogli spokojnie wrócić do jaskini.
Koyshay jednak nie wracał i nie wracał, robiło się ciemno i zimno nawet gdy nie byłam w lesie.
Wstałam i rozejrzałam się we wszystkie strony, uważając by ktoś jej nie zobaczył.
Weszłam powoli do środka, było lodowato, wszędzie było dużo śniegu, który mi się przyczepiał do futra, a następnie roztapiał.
Zaczęłam rozglądać się za Koyshay'em.
Nigdzie go nie było, a ja powoli dosłownie zamarzałam.
Po chwili ktoś skoczył na mnie i tuląc mnie wyprowadził z lasu.
Poszedł ze mną do swojej jaskini i dał mi gruby koc.
- Jak śmiałeś mnie dotknąć ?! - zapytałam zła.
- Chciałem Ci pomóc, zamarzłabyś tam na śmierć! - powiedział.
- Więc, nie zostaje mi nic innego niż podziękowanie Ci za ten bohaterski wyczyn - podniosłam głowę i spojrzałam na niego z ukosa.
- Zachowujesz się jak jakaś... - zaczął.
- Chuntian - zmieniłam temat.
- Hunter, miło mi - uśmiechną się.
- Co Cię sprowadziło do tego lasu ? - zapytał.
- Mój towarzysz mi uciekł - powiedziałam - ale pytanie co ty tam robiłeś ?
- Byłam na spacerze, bo ja jestem odporny na zimno - zaśmiał się.
Przez chwilę zapominając o tym jaka powinnam być zaśmiałam się.
- Czyli umiesz się uśmiechnąć - powiedział basior.
- Bardzo śmieszne - powiedziałam i wstałam.
- Idziesz ? - zapytał.
- Tak, muszę znaleźć Koyshay'a - powiedziałam.
- Koyshay'a ?
- Mojego towarzysza
Hunter nie odpowiedział.
- Dziękuje za gościnę i, że uratowałeś mi życie - ukłoniłam się i zamierzałam wyjść, gdy Hunter powiedział :

< Hunter ? >

od Rochelle cd Miran

-chodźmy szukać nieznanego! Krzyknełam zabawnie i się zaśmiałam
Poszłyśmy przed siebie . Szłyśmy i szłyśmy aż zobaczyłyśmy górę walecznych. W tedy pobiegłyśmy.
- dasz radę wejść na szczyt? Zapytała
-no jasne! Odpowiedziałam
Gdy dotarłyśmi do góry, obeszłyśmy ją na około. Znalazłyśmy ścieżkę. Szłyśmy nią ale w pewnym momencie się skończyła. Spojrzałam w dół a tam leżał duży odłamek skały
-spójrz! Krzykneła Miran-do góry!
Zobaczyłam że Miran dostrzegła dalszą część śnieżki kilka metrów nad nami.
-damy radę? Zapytałam
-raz się żyje!
I ruszyłyśmy. Było bardzo stromo ale szorstkie poduszki na łapach dobrze,,chwytały'' skały w końcu doszłyśmy na ścieżkę
-wiesz co... będzie tródniej zejść...
-pomyślimy nad tym puźniej.
Powiedziała wadera i ruszyła ścieżką.
W końcu dotarłyśmy na szczyt. Bardzo dziwne było to że było tam mnóstwo zająców! Jak one się tu dostały? Powoli zbliżał się wieczór. Zjadłyśmy po kilka zająców i stanęłyśmy na krawędzi.
-zobacz!tam jest wodospad!?
I łąka
-inasze lasy
-i plaże
-i.. a to co? Wskazałam Miran jakiś,,nowy'' teren
-jeszcze tam nie byłyśmy!
-np to chodźmy tam! Ale jutro bo dziś za puźno.
-po drodze jak wchodziłyśmy widziałam jakąś jaskinię
-to chodźmy spać padam! Zaśmiałam się.
<Miran?>

środa, 26 lutego 2014

Od Viento Azul c.d. od Lexi

- Jest to bardzo imponujący widok. Duży stwór, mieszanka pająka, węża, ptaka i tygrysa... Skoro tu jest jeden to oznacza, że w pobliżu jest ich więcej... Musimy sie ich pozbyć! Ruszajmy, ja polece przodem i zorientuje sie gdzie są, a później cię zawiadomie. Ok?
- Dobra, ważne byśmy ich pokonali.
Poleciałem przed siebie w głąb lasu. Zauważyłem 5 stworów. Poleciałem po Lexi i razem stanęliśmy pyskiem w pysk z wrogami. Ona zgrabnymi ruchami pokonała 3, mi została pozostała dwójka. Wzbiłem się w powietrze i zaatakowałem przeciwników. Padli jak muchy. Byłem zadowolony z naszego sukcesu i szczerze się uśmiechnął em do Lexi, w koncu bylem szczesliwy.
- Fajnie, że nam się udało. - zagadałem do wadery.
- Tak, ale najlepszym plusem naszej akcji jest to, że się uśmiechasz. - również się uśmiechnęła.


< Lexi? >

Powitajmy nową waderę - Chuntian













Imię : Chuntian
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Żywioł: Powietrze, natura
Moce:
* Panowanie nad żywiołami w wszelkiej postaci.
* Odporna na władanie jej umysłem (zmiany psychiczne, czytanie w myślach, itp.)
* nie odkryte
Umiejętności: Zgrabnie się porusza, jest zwinna i szybka, ma wyostrzone wszystkie zmysły, ma przepiękny uśmiech i śmiech, bezszelestne przemieszczanie się
Charakter: Po pierwsze Chuntian jest dobrze wychowana i nigdy nie daje się sprowokować. Nigdy do nikogo nie zaczyna. Trzyma się z daleka od tego typu innych wilków. Ma wysoką samoocenę, wierzy w siebie i nie słucha co mówią inni.
Stanowisko: Przywódca wojsk
Partner: Wierzy, że prawdziwa miłość istnieje... ale w bajkach.
Rodzina : Matka - Reysidy, ojciec - Koeryto i młodsza siostra - Ayoto.
Towarzysz : Koyshay
Historia : Chuntian urodziła się wiosną i z tego wzięło się jej imię. Chuntian wraz z rodzicami wiodła spokojne życie w jakiejś watasze. Lecz pewnego dnia oznajmiono wszystkim wilkom, że zaczęła się wojna.
Wojna trwała rok, przez ten czas ojciec Chuntian zginął w czasie walki z wrogiem, tak samo jak dużo innych wilków, lecz nie tylko z watahy Chuntian.
Matka Chuntian nie uczestniczyła w obronie watahy gdyż w połowie wojny zaszła nie spodziewanie w ciąże.
Chuntian również nie mogła pomagać innym wilkom walczyć, gdyż miała rok, a wilki do dwóch lat walczyć nie mogły.
Gdy woja się skończyła, matka Chuntian zapadła w amnezje, nie pamiętała nawet swojej córki.
Alfa dla dobra Chuntian i innych szczeniaków które straciły rodziców postanowiła powysyłać je do innych, przyjaznych watach by tam znalazły szansę na udane życie, bo tam by tylko wszystko im przypominało o stoczonej wojnie.
Chuntian trafiła w łapy pewnej bardzo surowej i sztywnej damy.
Nie mówiąc o tym, że była bardzo brzydka.
Deraose - tak nazywała się wadera.
Deraose wymagała bardzo dużo, za dużo.
Wszystko musiało być idealnie, a Chuntian miała chodzić jak w zegarek.
Nie mogła się spóźniać, krzywić, uśmiechać się, patrzeć na basiorów, mówić o swoich zainteresowaniach, uprawiać sportu, używać magii, śmiać się, mieć przyjaciół, wspominać przeszłość i nie można jej było wszystkiego.
Po dwóch latach Chuntian była waderą idealną, była taka jaką chciała mieć Deraose..., a przynajmniej mogło si tak każdemu zdawać.
Chuntian w rzeczywistości naprawę zachowywała się jak dama,  lecz w swoim małym serduszku, gdzieś bardzo głęboko w nim, Chuntian marzyła by zakosztować życia, by być wolną i iść na przód...
Chuntian często wspominała rodziców i nigdy nie poznanej siostry... nawet nie wiedziała co się z nią dzieje.
Pewnego razu Chuntian miała już wszystkiego dość i uciekła.
Wróciła na tereny starej watahy, a tam... wyli wszyscy tak jak ich zapamiętała, ale... martwi.
Była tam też jej chora matka i siostra... obydwie martwe...
Chuntian jednak szybko znalazła tą watahę i dołączyła.
Inne zdjęcia: -
Opiekun: Tajemnica, chce wszystko załatwiać przez opo. ( jak już coś to piszcie do kimeki )

Od Dariny c.d Miran

-Jest cudownie.-gdy zobaczyłam tą przepiękną biel podleciałam do góry i z wielką prędkością zniknęłam między drzewami jednak po chwili wyjrzałam zza jednego drzewa. Miran popatrzyła na mnie zdziwiona ale wydawała się też dumna i szczęśliwa, że podoba mi się jej miejscówka. Wadera podeszła do mnie a ja zleciałam na ziemię. W tedy położyłam się tylko przednimi łapami a Miran zrobiła zdziwioną minę nie przypatrzyłam się jej dobrze ponieważ skoczyłam na nią. Zaczęła się bitwa w śniegu. Skończyła się na tym, że obie byłyśmy w śniegu ale u mnie było to mniej widoczne dzięki kolorowi futra. Miran za to wyglądała jak yeti. Ja z śniegu otrząsnęłam się szybko i stałam na przeciwko wadery oczywiście śmiejąc się z niej. W końcu jednak otrzepała się ze śniegu i postanowiłyśmy zawrzeć rozejm. Usiadłyśmy obok siebie patrząc się na kryształki lodu które mieniły się w słońcu.
-Pięknie tu nie?-powiedziała Miran.
-Bardzo.-odpowiedziałam-Dziękuje, że pokazałaś mi to miejsce.-w tedy
stworzyłam z lodu malinę bo w głębi duszy wiedziałam że lubi te drobno pestkowce.-Proszę.-mówiąc to wręczyłam jej ten skromny podarunek.

<Miran? Ty Malinożerco <3 >

Od Miran c.d. Rochelle


Poszłam już do swojej jaskini. Była dość przytulna więc od razu walnęłam się legowisko i usnęłam. Następnego dnia poszłam zapolować. Zeżarłam kolejną sarnę i już miałam iść do Rochelle kiedy się spotkałyśmy.
-O siemka!-zawołałam
-Hej, wiesz że miałam już po ciebie iść?
- O ty papugo, a ja miałam po ciebie!
I obie wybuchłyśmy śmiechem.
-To co dzisiaj robimy?

<Rochelle? jakieś pomysły?>

Mack c.d Noodee

- Wiesz, tak na prawdę to nie sądziłem, że aż tak ci na mnie zależy... - uśmiechnąłem się
- Życie zaskakuje, co? - zaśmiała się
- I to jak! - popatrzyłem i dodałem - Właśnie, zacznijmy się uczyć - odwzajemniłem uśmiech
* * *
Weszliśmy do jeziora. Powolutku wchodziliśmy głębiej aż powiedziałem:
- Tutaj będzie w sam raz... - Noodee nie wyglądała na przestraszoną
- Dobrze, co dalej? - zapytała napalona
- Teraz, lekko odepchnij się od podłoża. O, i nic się nie bój będę cię asekurować - wilczyca popatrzyła ufnie - Dobrze!
- Co teraz? - zapytałam
- Teraz spróbuj pomachać łapami w wodzie - wilczyca spróbowała i... udało się! - Już umiesz pływać! - popatrzyłem na wilczycę, która była bardzo szczęśliwa
- Dziękuję - powiedziała i rzuciła mnie do wody. Bawiliśmy się tak aż do wieczora...

<Noodee? c: >

wtorek, 25 lutego 2014

od Rochelle cd. Miran

-tak! I to bardzo!
-to fajnie
-bitwa na śnieżki była super,dawno się tak nie bawiłam..dzięki
-nie ma za co
-jest za co!
Uśmiechnełam się do niej i powiedziałam
-ścigamy się do jaskiń?
Miran nie odpowiedziała tylko od razu pobiegła to znaczyło pewnie ,,tak''
To był bardzo fajny dzień. Mam nadzieję że zrobimy taki wypad jeszcze kiedyś...

Powitajmy nowego basiora - Night














Imię: Night
Płeć : basior
Wiek:5 lat nieśmiertelny
Żywioł:noc , metal
Moce:panowanie nad gwiazdami , zmienno kształtność , panowanie nad metalem , wytwarzanie metalu , czytanie w myślach
Umiejętności: szybki , wytrzymały , zwinny
Charakter:tajemniczy , miły , romantyczny , szczęściarz
Stanowisko: Szpieg
Partner/ka:brak , jak narazie żadna mi się nie podoba
Rodzina :zgineła
Towarzysz :brak
Historia w skr.: Jego rodzina umarła. Nie mógł znaleść watahy i znalazł tą.
Inne zdjęcia:
jako koń
jako elf
Opiekun: Gabi234

Od Miran c.d Dariny


-Jak ci nie pokażę to pewnie będziesz mi truła cały dzień...no to chodźmy.-Darina podskoczyła wesoło.- Tylko pliss nie zabieraj tu zbyt wiele wilków, nie za bardzo chcę tu niemalże siedziała tu cała wataha.
-Spoko.
Ruszyłyśmy. Specjalnie aby troszku znudzić waderę prowadziłam nas okrężną drogą. Taka mała zemsta XD.
-Myślałam że droga będzie trochę krótsza.
-Nom nic na to nie poradzę..-powiedziałam udając poważną a gdy Darina na chwilkę się odwróciła zaśmiałam się pod nosem.
No niestety nie mogłam błądzić w nie skończoność więc wkrótce dotarłyśmy do Lasu Mrozu.
-Nom i jak? Ładnie tu prawda?

<Darina? dam ci troszku dopalić XD>

Od Dariny c.d Miran


-No dobrze.-odpowiedziałam wstając i prostując skrzydła.
Uniosłam się na nich lekko do góry i opadłam delikatnie na ziemię.
-To zaprowadzisz mnie do tego miejsca?-spytałam.
-Nie.-zaśmiała się.
Skrzywiłam się ale co poradzisz na takiego wilka.
-To gdzie idziemy?-spytałam
-Najpierw pójdziemy do Tajgi.
-No dobra.
Przeszłyśmy się najpierw do tajgi.Ja taż szłam ponieważ Miran nie umie latać.Po kilku minutach byłyśmy już w Tajdze.Tam było pięknie czysta woda, rześkie powietrze i było trochę chłodno co mi się spodobało. Miran napiła się wody więc zrobiłam to samo potem na nią popatrzyłam i spytałam się czy w końcu zaprowadzi mnie tam gdzie jest naprawdę zimno.

<Miran?>



Od Miran c.d Rochelle

Poszłyśmy więc na Dużą Łąkę i zapolowałyśmy. Rochelle była ciut lepsza ode mnie więc złapała jelenia a ja tylko małą sarnę. Najedzone ruszyłyśmy w stronę największej atrakcji: Lasu Mrozu.
-A właściwie dlaczego tak lubisz ten las?-zapytała wadera
-Bo nienawidzę lata. Kocham mróz, śnieg, lód i wszystko co tylko jest związane z zimą.
-Aha, spoko.
Zbliżał się wieczór kiedy w końcu dotarłyśmy na miejsce.
-Rzeczywiście tu jest dość ładnie. Co robimy?
- No jak to co? Mała bitwa?- Rochelle kiwnęła głową
No i zaczęła się zabawa. Najpierw to Rochelle wylądowała w śniegu, ale już po chwili się pozbierała więc dość mocno mi się oberwało. Nie liczyłyśmy wyników bo już na początku pogubiłyśmy się w rachubie. Zresztą i tak raz ja, raz ona byłyśmy nacierane przez siebie nawzajem śniegiem. No ale nic nie trwa wiecznie, musiałyśmy się zbierać bo zrobił się już dość późny wieczór. Otrzepałyśmy się i ruszyłyśmy w trasę powrotną.
-I jak, podobała ci się mała wycieczka po naszych terenach?

<Rochelle?>



Od Miran c.d Deiny


-Spoczko, jest tu dość sporo zwierzyny więc szybko można coś złapać, chodź za mną. Mam takie jedno miejsce gdzie zawsze można upolować coś dużego w miarę krótkim czasie.
Poszłyśmy w moje tajemnicze miejsce i zapolowałyśmy na sarny(na jelenie nie miałyśmy już ochoty XD)
-Ok, ja już nic nie tknę.-powiedziała przejedzona Darina
-To zadbamy o formę i pozwiedzamy nasze tereny!-zawołałam
-?-spojrzała na mnie ze zdziwieniem-No chyba cię coś....ja nawet nie wstanę tak się odjadłam a ty chcesz tereny zwiedzać?
-Nom. dawaj wstawaj chyba że chcesz abym cię gdzieś porzuciła skąd nie trafisz do swojej jaskini-mówiąc to śmiałam się złowieszczo XD
-Nosz dobra, to gdzie idziemy?
-Może nad Tajgę...lubię tam siedzieć więc może i tobie się spodoba..
-A może coś związanego z mrozem, lodem czy coś....
-Dostępne tylko dla VIP'ów-i znowu zaśmiałam się- Jak nie będziesz już marudziła i ruszysz swoje cztery litery to może ci pokażę takie jedno cudeńko

<Darina? Różowa zemsta XD>

Od Miran c.d Terro

W pierwszej chwili przestraszyłam się ale w drugiej podziwiałam jego moc i umiejętności. Przecież kochałam mróz, śnieg i lód mimo że nie były to moje żywioły a możliwość samego spędzania czasu z osobą obdarzoną takim żywiołem była po prostu cudowna. Można powiedzieć, że tym wyczynem (być może) mi zaimponował.
-Aha.-rozpromieniłam się
Basior wytrzeszczył na mnie oczy. Przez chwilę nie wiedziałam o co mu chodziło ale po chwili dotarło do mnie że jako jedna z nielicznych, a być może i jedyna na taką wiadomość po prostu się ucieszyłam. Większość albo spaliłoby go na stosie, albo wygnało, albo najprawdopodobniejsza z tych wszystkich opcji, uciekło by gdzie pieprz rośnie. Ale nie ja XD.
-Może pójdziemy zapolować? Zrobiłam się troszku głodna, ty z resztą pewnie też.
Jednak Terro nadal patrzył na mnie i pewnie nie dowierzał że tak dobrze to przyjęłam.
-Ech nom proszę cię, nie patrz już tak na mnie bo zaraz się zarumienię.
Basior zaśmiał się i specjalnie (bo niby jak inaczej) zaczął mi się jeszcze bardziej przyglądać. Udawałam że nie widzę go no ale za dobrze siebie znam i już po chwili się zarumieniłam.
-Heh, wygrałem..-zaczął ale nie dałam mu skończyć bo rzuciłam się za nim w pościg aby go ukatrupić(spokojnie, tylko w przenośni).
-Osz ty!-biegłam za nim jak szalona.
Z jednaj strony bym się cieszyła że mogę biegać, biegać i jeszcze raz biegać. Ale nie teraz. Miałam teraz zamiar:
*natrzeć go śniegiem
*oblepić go śniegiem aby wyglądał jak bałwan
*wbić mu do głowy że tak nie ładnie (no ba)
nom i to chyba wszystko.
-Niech cię złapię.....to się w lustrze nie poznasz!
Goniłam go, goniłam go, i znowu go goniłam aż w końcu padłam ledwo żywa na górkę śniegu.
-Ok, załatwię to kiedy indziej.
-No ja myślę.-zza drzewa wyjrzał Terro i uśmiechnął się szelmowsko-To może teraz zapolujemy?
-?-no chyba go posrało- Masz jeszcze siły? Ja po prostu już tygodniowy limit wyczerpałam!
Nom i znowu się ze mnie chwilkę ponabijał. W końcu się zebraliśmy (trwało to z jakieś 30 minut bo nie chciałam wstać) i ruszyliśmy na łąkę, bo w końcu przydałoby się co nieco zjeść. Był późny wieczór kiedy dotarliśmy na łąkę.

<Terro? Jeszcze ci się oberwie, chyba.....no kiedyś na pewno XD>

Od Terro c.d. Miran


- E? Do Lasu Mrozu? - powtórzyłem. - Ale jest lato.
- Nic nie szkodzi. Tam jest zawsze zimno. To idziesz? - zachęcała mnie Miran.
- W sumie tam jeszcze nie byłem...
Coś kazało mi za nią iść. Przypominała mi siostrę... Mimo że i tak nie pamiętałem za wiele o niej, to czułem że była podobna do Miran.
- Chodźmy więc. Przygotuj się na natarcie śniegiem! - zakrzyknąłem.
Pobiegliśmy razem w stronę tego lasu. Rzeczywiście. Był tam śnieg. Ulepiłem kulkę i rzuciłem nią w towarzyszkę.
- Au! Czekaj no... - skoczyła za zaspę i już po chwili dostałem serią śnieżek.
Oddałem jej tym samym. Trochę się nakręciłem... Włożyłem trochę emocji w strzał śnieżką. Była dość duża. Cisnąłem nią prawie bez zastanowienia. Powietrze wokół niej zawirowało i zmieniło się w niebieskie smugi. Ze świstem trafiła w drzewo... Całe szczęście. W tym miejscu, gdzie uderzyła śnieżka i na kilka stóp dalej wszystko zlodowaciało. Miran wyszła zza zaspy i popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem.
- Wybacz... To było niechcący... - tłumaczyłem się.
Ona dalej na mnie patrzyła. To była mieszanka strachu i odrazy. Spuściłem oczy.
- Kim jesteś? - zapytała.
- Wolę nie mówić. To niebezpieczna wiedza.
- No to może raczej czym jesteś? - zapytała już lżej.
- Może. Ale wątpię.
- To powiesz mi?
Zapadła cisza. Prawie tak lodowata jak ta śnieżka.
- Jestem... lodowym wilkiem.
W chwili gdy to powiedziałem, drzewo zatrzęsło się i spadło na ziemię. To było to, w które trafiłem. Ups.
- Normalny wilk lodowy nie ma aż takiej siły żeby przy bitwie na śnieżki rozwalić drzewo - uniosła brew. Drzewo rozwaliło się w drobny mak.
- Ups - powiedziałem. - No dobra jestem synem... byłem synem... znaczy dalej jestem... ale już teoretycznie nie...
- No?
- No boga lodu i mrozu - dokończyłem.
Nigdy się tak nie czułem. Zwykle byłem opanowany i spokojny. A teraz? Przy tej dziewczynie plątał mi się język...
- Aha - odparła i rozpromieniła się, jak gdyby nigdy nic.
Wytrzeszczyłem oczy. Mo ja reakcja? DAFUQ??!!

<Miran?  zabójcze śnieżki>

Od Dariny

Po dłuższej podróży moje skrzydła same opadały mi na ziemię. Łapy były jednak nadal sprawne a żołądek pusty więc wybrałam się na polowanie.
Spytałam się więc Akary gdzie jest dobre miejsce do polowań. Wadera odpowiedziała mi, że duża łąka będzie idealna. Gdy dotarłam na miejsce wyczułam Jelenia więc zaszyłam się w krzakach. Powoli i cicho zbliżałam się do niego. Gdy wyczułam odpowiedni moment zaatakowałam wyskakując z krzaków w tej samej chwili jakaś wadera wyskoczyła z drugiej strony. Jeleń uciekł a my zderzyłyśmy się i upadłyśmy prawie nie przytomne. Wadera otrząsnęła się szybko ja jednak musiałam trochę dłużej odleżeć. Gdy jednak wstałam usłyszałam jej głos.
-Co ty robisz? Ten jeleń był mój.
-Cześć.-odpowiedziałam.
-Cześć.No ale nic.Jestem Miram. A ty jak masz na imię? Nie widziałam ciebie wcześniej.-spytała Miran
-Darina. Niedawno dołączyłam do watahy. Pomożesz mi zapolować a potem oprowadziła byś mnie?

<Miran?>

Poznajmy nowa wadere - Darine!

 http://pu.i.wp.pl/k,NDM4OTg2ODYsNzc3MDQz,f,Dzika1.jpg
Imię: Darina
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata (nieśmiertelna)
Żywioł: Powietrze , Lód
Moce:
*Tornado,
*Rozpływanie się w powietrzu,
*zamrażanie,
*tworzenie lodu i śniegu (i tworzenie z nich różnych form)
*zmiana w zwierzęta (sowa, pantera, koń)
Umiejętności: Latanie, szybkie bieganie, akrobacje powietrzne, wyostrzony węch i słuch
Charakter: Miła, dobra, przyjacielska, wierna, Zdolna łowczyni, mądra, szybka, zwinna
Stanowisko: Myśliwy
Partner: szuka prawdziwej miłości
Rodzina:Nigdy jej nie znała
Towarzysz:-
Historia: Rodzice porzucili ją ze względu na to, że była najmniejsza z miotu. Wyrosła jednak na zdrową, piękną, silną i samodzielną waderę. Należała do wielu watah ale w żadnej nie czuła się jak w domu więc od nich odchodziła. W końcu jednak trafiła na watahę czarnej perły i postanowiła do niej dołączyć.
Inne zdjęcia:
*Jako sowa
*Jako Pantera
*Jako Koń
*Jak była mała
*Gdy rozpływa się w powietrzu
*Gdy jest zła
Opiekun: Luna6669

Od Yummey c.d Ciberspacio


Coś mokrego, i małego spadło na moje futro, wtedy niewiadomo jak, poczułam jak wracają mi siły, a części ciała są mi już posłuszne. Leżałam tak jeszcze chwilkę. Słyszałam słowa, znajomego mi głosu... Ruszyłam lekko łapą, przeciągłam się i spojrzałam w oczy Cibera.
- Dlazego miałabym Cię opuszczać? - zapytałam, przekrzywiając głowę. Basior otarł łzy, i uśmiechnął się. Odwzajemniłam ten szczery uśmiech. Podniosłam się i podeszłam do Ciberspacia.
- A to... miałam już dawno zrobić... - pocałowałam go

Ciberspacio?



poniedziałek, 24 lutego 2014

Od Darknesa cd. Ceive

-hej co tu robisz? Kim jesteś? Coś się stało?
-nic mi nie jest, jestem tu nowa więc pewnie mnie nie znasz
-a co tu robisz? Jaskinie są dalej
-jestem zmęczona i nie mam siły dojść więc postanowiłam spać tu.
Uśmiechnąłem się lekko i położyłem się niedaleko jej i z zwróconą głową w jej stronę
-mi też się nie chce iść do jaskini. Zdrzemnę się tutaj, jeśli nie będę ci przeszkadzał..


Ceive?<

Noodee c.d Mack'a

Woda była spokojna i ciepła.
Pochlapałam Mack'a trochę wodą, a on uśmiechną się niepewnie.
Czułam, że Mack, jest zły... może nie podobał mu się mój pomysł, a ja zdecydowałam za nas dwojga...
Dałam znak Sabie i moja kochana towarzyszka teleportowała mnie na sam środek jeziora...
Mack wskoczył za mną do wody i wołał bym nie panikowała.
Nie wiedziałam co robić, czemu chciałam by Saba mnie tam teleportowała ?
Po dłuższej chwili Mack wepchną mnie na swoje plecy i wrócił na brzeg.
- Czemu to zrobiłaś ? - zapytał zły ale również zaniepokojony.
- Chciałam zobaczyć czy zależy Ci na mnie tak jak mi na tobie... - powiedziałam.
Mack nie odezwał się i przytulił mnie.
Siedziałam wtulona w jego miękkie futro bardzo długo, aż odezwał się:

< Mack ? >

Mack c.d Noodee

- Dobra, już idę... - popatrzyłem na wilczycę
* * *
Gdy dotarliśmy na miejsce nie było nikogo. Drzewa szumiały. Woda popluskiwała, a ptaki niespokojnie wylatywały zza drzew. Usiedliśmy na brzegu. Po chwili ciszy Noodee powiedziała:
- Eh... to zaczynamy? - uśmiechnęła się
- Dobrze - odwzajemniłem uśmiech...

<Noodee?>

Od Marion c.d Ciberspacio

  -Cholera.....
  -Cholera!
  -Zamknij mordę!
  -Zamknij mordę!
  -Cholera, bo zaraz wybuchnę!
  -Cholera, bo...
Coś we mnie pękło. Czułam jak ogień mnie rozpiera. Energia powoli szla na Ciberspacio. Basior upadł na ziemie. Moje oczy były czerwone.
  -Boli mnie!-Powiedział.
  -Przeproś!

Ciberspacio?

Od Ceive

Wolnym krokiem przechadzałam się po terenach nowej watahy. Łapy odmawiały mi posłuszeństwa.Czułam , że opadam z sił. Długa podróż w poszukiwaniu miejsca, gdzie mogę się przydać ,wykończyła mnie. Na szczęście Akara przyjęła mnie do swojej watahy. Mam nadzieję, że nie będę musiała jej opuszczać. Jestem tylko ciekawa , czy inne wilki mnie zaakceptują.
Do mojej jaskini było już blisko , ale byłam zbyt zmęczona , żeby przejść jeszcze kawałek. Noc na świeżym powietrzu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Zaczęłam się rozglądać za jakimś drzewem lub skałą. Olbrzymi dąb rósł po mojej prawej. Idealnie. Ostatkami sił powłóczyłam się do wielkiego drzewa . Położyłam się opierając głowę na przednich łapach. Wpatrywałam się w atramentowe niebo pełne od migoczących gwiazd .
- Hej ... - usłyszałam nagle czyjś głos.

<Darknes?>

Powitajmy nowa wadere - Ceive!

http://pu.i.wp.pl/bloog/88158101/51727360/Calanthe_by_Makime_c8_medium.jpg
Imię: Ceive
Płeć: Wadera
Wiek: 300 lat, na wilcze 3 lata
Żywioł: Włada fauną oraz florą
Moce: Potrafi utworzyć mur z kwiatów. Kiedy ktoś ją atakuje tworzy wokół siebie powłokę obronną z kory drzew. Na jej śpiew zlatują sie wszystkie ptaki i zbiegają zwierzęta mniejsze od niej. Kiedy się zdenerwuje robi się czarna lub czerwona, a gdy jest w wodzie robi się niebieska.
Umiejętności: Jest bardzo szybka i zwinna. Potrafi ślicznie uczesać swój długi ogon, tak żeby wyglądał efektownie.
Charakter: Ceive jest miłą, uczynną i kochaną waderą. Kocha przyrodę. Chciałaby być kochana przez jakiegoś odpowiedniego basiora. Czasami miewa wachania nastrojów, ale to szybko jej mija.
Stanowisko: Lekarz
Partner/ka: Nic na siłę, ale chciałaby mieć.
Rodzina : Jej rodzice umarli na epidemię jak była mala
Towarzysz : Nie ma
Historia w skr.: Nie lubi mówić o swojej historii. Urodziła się w watasze oddalonej o kilkaset kilometrów stąd. Gdy była mała, była córką przywódcy. Nieślubną, czyli jej matką nie była alfa stada. Jednak jej ojciec przygarnął ją i razem ze swoją partnerką wychowywali na przyszłą alfę. Jednak rozprzestrzeniła się epidemia jakiejś nieznanej choroby i tata oraz "mama" Ceive umarli. Wilczyca uciekła i po wielu latach doatarła tu.
Inne zdjęcia: Ze skrzydłami 
Gdy jest w wodzie 
Furia czarna
Furia czerwona
Jak była mała
Opiekun: Meredih



Od Ciberspacio c.d Marion

-HAHAHAH... nie mogę wstać ze śmiechu - powiedziałem podnosząc się
-Aha?
-No?
-Czemu mnie przedrzeźniasz? - zapytała
-Czemu mnie przedrzeźniasz? - powtórzyłem
-No ej!
-No ej! - krzyknąłem jej na złość
-Wkurzasz mnie... - mruknęła
-Wkurzasz mnie... - powiedziałem ze śmiechem na ustach

<Marion? omg>

Od Ciberspacio c.d Yummey

Wystraszony podbiegłem do Yummey.
-Heeeeej! - krzyknąłem jej w ucho (XD) - Żyjesz?
Wadera nie ruszała się ani nie reagowała.
Przyłożyłem łeb do jej klatki piersiowej.
-Oddycha... - szepnąłem sam do siebie.
Zarzuciłem ją sobie na plecy i zaprowadziłem do lekarza.
*JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ*
-Nic jej nie będzie? - zapytałem
-Nie... sądzę, że nie... - odpowiedziała Luuka. - Ale przyjdź za jakiś czas, kilka dni. Ona tak wcześnie się nie obudz.
-Rozumiem... - zakończyłem i wyszedłem.
*KILKA DNI PÓŹNIEJ*
Już minął jakiś czas od kiedy zaniosłem Yummey do lekarza.
Po kilku dniach wstałem i od razu pobiegłem do Luuki.
-Co z nią?
-Nic, na razie nic. Możesz tu zostać - odpowiedziała.
-Yummey.. -zacząłem (XD) - Nie zostawiaj mnie, ej. Przyzwyczaiłem się do ciebie... - po pysku spłynęła mi mała łza.

<Yummey?>

Od Rochelle cd. Miran

-świetny pomysł chodźmy!
Najpierw poszłyśmy do tajgi. Było tam bardzo spokojnie.
-a więc to jest tajga można tu odpocząć i miło spędzić czas na robiąc różne rzeczy.
-a w rzece pływają jakieś ryby?
-chodźmy sprawdzić
Stanełyśmy na kamieniach i wpatrywałyśmy się w wodę. Po chwili zobaczyłyśmy stado łososi. Próbowałyśmy jakiegoś złapać ale tu nie miałyśmy szans bo woda była dość głęboka. Poszłyśmy więc nad wodospad tajemnic. Po drodze przed wodospadem były liczne kaskady gdzie większe ryby skakały w przeciwną stronę co płynęła rzeka. Postanowiłyśmy tutaj spróbować szczęścia. Po prostu ryby same skakały do pyska! Po niewielkim posiłku zeszłyśmy w dół wodospadu.
-czemu nie weszłyśmy na szczyt wodospadu?
-bo to jest zakazane....
-choć się trochę popluskać straszny upał!
Miran się zgodziła. Woda była cudowna ale po paru minutach wyszłyśmy i się osuszyłyśmy w słońcu.
-chodźmy dalej mamy jeszcze kilka miejsc do odwiedzenia! Uśmiechneła się zachęcająco. Po kąpieli byłyśmy głodne więc poszłyśmy zapolowaś na dużej łące...

Miran,dokończysz?

niedziela, 23 lutego 2014

Od Miran c.d. Terro

Jak zwykle biegłam jak szalona i nie zwracałam uwagi na wszystko inne. Cieszyłam się wolnością, chwilą szczęścia i no nie wiem czym jeszcze. No i po raz kolejny na kogoś wpadłam. Tym razem na basiora.
-Co tak pędzisz?-zagadnął
-Wybacz.-dopiero zdałam sobie sprawę co się stało
-Jak masz na imię?-spytał
-Miran...a i naprawdę przepraszam ale po prostu znowu się zapomniałam i gnałam jak szalona....A właśnie a jak tobie na imię?
-Jestem Terro.
-Miło mi. Ech troszku niezręcznie wyszło więc może masz ochotę na małą rekompensatę? Co powiesz na małą bitwę śnieżną w Lasie Mrozu?

<Terro?>

Od Miran c.d. Rochelle

-Oki, w chęcią pokażę ci moje ulubione miejsca!-zawołałam wesoło
-To od czego zaczniemy?
Zastanawiałam się przez chwilę. Nie wiedziałam od czego zacząć..
-To co powiesz abyśmy zaczęły od Tajgi, następnie pójdziemy do Wodospadu Tajemnic, następnie możemy zapolować na Dużej Łące. Na koniec coś specjalnego: Las Mrozu! Naprawdę uwielbiam go!-na koniec zaśmiałam się i pociąglęłam waderę za sobą.

<Rochelle? Co ty na to?>

Powitajmy nowego basiora - Darknes

_________













Imię: Darknes
Płeć-basior
Wiek: 400 w wilczych 4 bo jest nieśmiertelny
Żywioł: ciemność i ogień
Moce:
-potrafi wywołać u kogoś lęk
-włada ogniem
-wszystko co związane z mrokiem, ciemnością itp
Umiejętności: wykrywa u kogoś strach nocą widzi tak dobrze jak w dzień
Charakter: wytrwały,podrywacz,miły,romantyczny,silny,bystry,lubi towarzystwo wader
Stanowisko: morderca
Partner/ka: nikt ale czeka aż jakaś wadera do niego zagada
Rodzina :ma ojca i matkę ale nie utrzymują kontaku
Towarzysz :-
Historia w skr:-) gdy dorósł musiał odejść i dotarł do watahy
Inne zdjęcia:
Nocą-
Opiekun: wiktoriakola

Od Terro


Szedłem przez las, zaciekawiony nowymi terenami. Dopiero co mnie przyjęli. Swoją drogą, to ładnie tu. Zastanawiam się, czy powinienem tu zostać. Ojciec może wysłał za mną pościg? Wtedy ta wataha byłaby w niebezpieczeństwie... Nie chcę stwarzać kłopotów. Nagle ktoś na mnie wpadł. Wywaliliśmy się. Wstałem i otrzepałem się. Poczekałem ąż i on wstanie. Był zdyszany.
- Co tak pędzisz? - zapytałem spokojnie.
- Wybacz.
- Jak masz na imię?

<Ktosiu?>

Od Lexi c.d Viento Azul

Tym który zranił gryfa był pewniem stwór. Gryfo opisał go jako wielkiego, czarnego węża z nogami, ale nichciał nic wiecej mówić i odleciał.
-Co o tym myślisz?- wyrwał mnie z zadumy głos basiora.
-Domyślał się co to mogło by być.- Oświadczyłam -Podczas podróży napotkałam pewne zwierze pasujące do opisu. Konkretnie to Gadzi Wij.
-Ze co?- zdziwił się
-Olbrzymich rozmiarów owad plujący jadem. Szybko, mądry, silny i co gorsza paskudźtwo łazi stadami. Ukrywa sie w wysokiej trawie i atakuje z nienacka.- Wyjaśniłam
-Ale jak to coś dokładnie...
-Uważaj!- Przerwałam mu. Uformowałam okromną lodową lance i przebiłam na wylot Wija który niewiadomo skad sie pojawił za baiorem.
-Wygląda?- skończyłam za niego pytanie i podeszłam do trupa potwora.

<Viento Azul?>

Noodee c.d Mack'a

- Tak, to dobry pomysł... ale ja mam ciut lepszy - uśmiechnęłam się - nauczysz mnie...
- Czego ? - zapytał.
Podeszłam do niego i powiedziałam mu do ucha :
- Pływać - powiedziałam cicho.
- Co ?! Nie umiesz pływać ?!!! - zdziwił się głośno.
- A musisz to wszystkim wykrzykiwać ?
- Tu nikogo nie ma.
- No choć!! - spojrzałam na niego i pobiegłam.

< Mack? >

Mack c.d Noodee

Uśmiechnąłem się i przytuliłem wilczycę. Jednocześnie przestało padać...
- Skoro... już przestało padać... - popatrzyłem na wilczycę - ...to, może zgodziła byś się na... spacer? - popatrzyłem na wilczyce

<Noodee?>

Noodee c.d Mack'a

Spojrzałam na Mack'a.
Nic nie powiedziałam, nie uśmiechnęłam się, stałam jak posąg, nie mrugałam oczami, a chwilę później po prostu wyciągnęłam łapę i strzeliłam go w pysk.
Mack spojrzał na mnie bez słowa.
- To za podsłuchiwanie..., a to za to, że jesteś tu i mogę Cię usłyszeć... - powiedziałam ciszej i przytuliłam go.
Mack nie odzywał się, nie widziałam jego miny, ale wiedziałam, że klucz do mojego serca ma tylko i wyłącznie Mack...

< Mack ? Wysil wenę i coś wymyśl ! :D >

Mack c.d Noodee

Popatrzyłem jej głęboko w oczy.
- Wiesz... ja do ciebie? - zacząłem
- Tak - popatrzyła stanowczo
- ...Ja do ciebie coś czuję - popatrzyłem na wilczycę, która po chwili namysłu powiedziała...

<Noodee?>

Noodee c.d. Mack'a

Spuściłam głowę na duł i powiedziałam :
- Jak on się o tym... - mruknęłam pod nosem.
Znalazłam rozwiązanie przez jakie nie musiałam odpowiadać.
Podniosłam głowę i powiedziałam :
- Czytałeś mi w myślach ? - spojrzałam na niego jadowitym spojrzeniem.
Mack otworzył pysk lecz zamkną go gdy do niego podeszłam.
- Wiesz, że nie ładnie jest słuchać o czym myśli inna osoba... - powiedziałam i przeszłam pod jego pyskiem i puknęłam ogonem jego czarny nos.
- Ja... - zaczął, a ja usiadłam na przeciwko niego.
- Co byś zrobił gdy bym powiedziała, że tak ? - zapytałam.
- Ja, nie wiem..
- Żeby było jasne - zaczęłam - to było na żarty, droczyłam się z Sabą.
Poszłam sobie ale zatrzymałam się czują, że on tam cały czas siedzi...
- Saba, ja tak nie mogę! Nie mogę być taka nie miła! Ale nie chce by coś podejrzewał! - powiedziałam na tyle cicho, że nie usłyszał.
- Ej, daj mu szansę ! - powiedziała i się uśmiechnęła.
Wróciłam do niego i powiedziałam :
- Wróciłam tutaj tylko po to by się dowiedzieć czy ty coś do mnie czujesz myślą, że ja coś do ciebie czuje, mam prawo myśleć, że pytasz, czy ja coś do ciebie czuje bo może to ty czujesz coś do mnie ? - powiedziałam tym samym tonem co wcześniej.

< Mack ?? Tylko się na nią nie pogniewaj ;) >

Od Macka c.d Noodee

Podszedłem do wilczycy. Była trochę nie spokojna...
- Czy, coś się stało? ...
- Nie, nic ... - powiedziała wpatrując się w moje oczy. Ja jednak wiedziałem, że coś jej jest. Za długo ją znam, żeby dać się nabrać na ,,tą'' jej minę... Słyszałem jej myśli ,,I tak się nie zakocham... nawet w nim ! wystarczyło, że spojrzałam w duże, niebieskie oczy Mack'a... Oczywiście jako przyjaciel''
- Hmm... - uśmiechnąłem się
- co? - zapytała
- Wiesz, powiedz mi prawdę... Czy ty coś do mnie czujesz? - popatrzyłem na wilczycę. Spuściła głowę i powiedziała...
-...
<Noodee? c: >

Od Viento Azul c.d. Lexi

Lexi nie dokończyła swej wypowiedzi gdyż nagle przed nami wylądował duży gryf. Nie wyglądał groźnie ale ostrożności nigdy za wiele, przywołałem Sky'a i stanąłem w gotowości do kontrataku. Gryf wydał z siebie przeraźliwie wrzask, aż uszy mnie zabolały. Zrozumiałem, że potrzebuje pomocy. Pokazał nam swoją dużą ranę jaką posiadał pod prawym skrzydłem.
- Lexi, przemyj mu tą ranę wodą! - nakazałem waderze.
Ona tak uczyniła po czym nakazałem Sky'owi, aby przyniósł mi: liany, liście z lasu tropikalnego i kilka gałęzi. W kilkanaście minut był spowrotem, a ja zrobiłem z tych przedmiotów opatrunek dla zwierzęcia. Lexi cały czas uważnie mi się przyglądała. Po zakończonej akcji ratunkowej gryf mi podziękował i powiedział kto mu tą krzywdę wyrządził. Tym kimś był...


< Lexi? Kto to był? >

Od Marion c.d Ciberspacio

  -Eh.... dalej chodźmy coś zapolować.
Ten wciąż się nie ruszał.
  -Dobra, nie idziesz? Umieraj sobie z głodu leniuchu.

Ciberspacio?

Od Yummey c.d Ciberspacio

Zjedliśmy upolowanego jelenia, i poszliśmy dalej. Nie wiedziałam dokładnie dokąd, ale robiłam wszystko by być przy nim. Z każdym następnym krokiem, wydawało mi się że jestem cięższa. Czułam się bardzo słabo po tym zjedzonym śniadaniu. Może jeleń był na coś chory? Niewiem, ale w pewnym momęcie poczyułam jak upadam.
Zdążyłam tylko wyszeptać : " Kocham Cię Ciber... " i zasnęłam, chyba na zawsze. Z ciemności wynużyła się kostucha. " Chodź ze mną..." - wołała, ale ja nie dawałam za wygraną. Wkońcu jakimś sposobem zniknęła a ja, zapadłam w śpiączkę...

Ciberspacio? Ona przeżyje... Prędzej czy później się obudzi...

sobota, 22 lutego 2014

Od Laury c.d Hunter'a

- To może mnie oprowadzisz? Zapolujemy jeszcze coś, czy co...
- Dobrze - lekko się uśmiechnęłam i uszyliśmy na tereny.

Pokazałam mu tylko te ważniejsze.

< Hunter? Wena odeszła :/ >

Od Hunter'a c.d. Laury

Obserwowałem pewną waderę, która bardzo mnie zaciekawiła... słuchała śpiewu ptaków, a ja przyglądałem się jej. Nie wiem czemu zrobiłem krok bliżej i niechcący nadepnąłem na gałązkę... Wadera mnie zauważyła i skierowała się w moim kierunku i przemówiła:
- Witam - zaczęła - Jestem Laura. - dodała gdy do niej podszedłem
- Hunter, miło mi - przedstawiłem się
- Jesteś tu nowy, tak?
- Tak - potwierdziłem
- Jestem tu Samicą Alfa, urodziłam się tu
- To może mnie oprowadzisz? Zapolujemy jeszcze coś, czy co...

<Laura? ;3>

Od Rochelle


Postanowiłam wyruszyć nad wodospad z jeziorem. Wspaniała była tam woda taka chłodna a taki upał! Położyłam się na brzegu ale długo tak nie uleżałam. Próbowałam znaleźdź sobie zajęcie. No i się udało. Postanowiłam że będę skakać do wody z wodospadu, lubię ryzyko.Ale ta zabawa szybko mi się znudziła. Otrzepałam się i wyschnełam na słońcu. Poszłam szukać towarzystwa.Spacerując po perłowym lesie upolowałam niewielkiego dzika. Po posiłku poszłam odpocząć przy rzece w tajdze. Zobaczyłam jakiegoś wilka zaspakającego pragnienie.
-cześć jestem Rochelle a ty?
...
Ktoś dokończy???

Od Ciberspacio c.d Yummey

-HEHEHE... - zaśmiałem się
-Co Cię tak cieszy? - zapytała trochę zdziwiona
-Myślałam, że jesteś cięższa - wstałem po czym otrzepałem się.
-Mam to wziąć za komplement?
-No oczywiście - uśmiechnąłem się zachęcająco po czym lekko skinąłem głową

<Yummey? Rozwiń akcję =)>



Od Ciberspacio c.d Marion

-No wiesz?! - warknąłem - Mogłaś się nie odsuwać.
-Tak, tak... znamy tych chamskich!
-Pffff.... - prychnąłem i dmuchnąłem na nią.

<Marion? XD>

Od Yummey c.d Ciberspacio

... Wyłoniłam się z pomiędzy drzew z dużym jeleniem. Upolowłam go dla mnie i dla mojego " faworyta " ( no bo przecież, nie mogę powiedzieć, dla mojego ukochanego, bo parą nie jesteśmy... ). Od razu zauważyłam, ja stał i patrzył w moją stronę.
- Gdzieśty była! - krzyknął podbiegając do mnie - Myślałem że ktoś Cię porwał...!
- Po pierwsze... - zaczełam - Byłam na polowaniu, i po drugie nikt by mnie nie porwał! Szybciej ja bym go zabiła, niż by zdąrzył ze mną uciec.
- Nie wierze...
- Mówisz? - odłorzyłam zdobycz i zerknęłam w stronę nieba. Skupiłam całą swoją energię. Podniosłam łapę i jeden po drugim zaczęłam zginać palce. Po małej chwili z nieba, powoli spadał, wielki smok, i kilka kluczy ptaków.
- Uważaj- krzyknęłam rzucając się na basiora. Wielki smok, w tej właśnie chwili spadł na jego miejsce. My wylądowaliśmy obok. Leżałam na basiorze. A nasze nosy się styknęły tak samo jak spojrzenia.
- Łups... przepraszam - zeszłam z niego - To moja wina... Nie powinnam tkać krwii, w pobliżu innych wilków...

Ciberspacio? Robi się gorąco... ; )

Od Marion c.d Ciberspacio

  -Ah.... A ty mnie nie rozwalasz?!
Ten wciąż się śmiał. Chciałam zrobić mu psikusa, wiec weszłam do jego umysłu.
   Hahaha! Śmiał się w myślach Ciber. Zrobimy jej spikusa...
Serio... Zrobimy? Przecież on jest sam, jeden. Ten we mnie wycelował i chciał chyba mnie podpalić. Ja jednak zrobiłam ognistą osłonę.

<<Ciber? Czy to wciąż randka xD>>

Od Ciberspacio c.d Marion

[TO JEST RANDKA HAHAHAH XD OMG ;-;]

-Jasne - powiedziałem z trudem wstając.
-Na co? XD - zapytała
-No chyba nie na kamienie HAHHAHAHA - znowu się wyłożyłem ze śmiechu - O boże... same dziwactwa.
-Tak to jest - powiedziała podnosząc się - No, wstawaj leniu!
-Moja wina, że walisz takie suchary, że aż leżę na ziemi?

<Marion? O MATKO XD >



Od Ciberspacio c.d Yummey

Podniosłem lekko łeb.
-To tylko Ty... - mruknąłem pod nosem.
-Mogę? - zapytała szeptem
-Jasne - powiedziałem kładąc łeb spowrotem.
I tak minęła cała noc.
*RANEK*
Obudziłem się, a Yummey nie było obok. Wstałem gwałtownie rozglądając się.
Po chwili zobaczyłem jej postać wyłaniającą się spomiędzy drzew...

<Yummey? I co dalej?>

Od Marion c.d Ciberspacio

Ciber upadł obok mnie. Dziwne.... Znamy się jeden dzień, a zachowujemy jak starzy przyjaciele.
Nie lubię opisywać takich rzeczy, ale to na prawdę musi coś znaczyć... Bo nie miałam znajomego od kilku tysiącleci.
Leżeliśmy tak kilka dobrych minut rozmawiając o naszym życiu... No i o sucharach roku (LOL). Nadeszło późne popołudnie. Poczułam ogromny głód.
  -Pójdziemy zapolować?-Zaproponowałam.

<<Ciberspacio? Ps. To nie randka xD>>

Od Ciberspacio c.d Marion

-A ty masz ząbki jak gwiazdki! - zachichotałem - Żółte i daleko od siebie. - pokazałem złośliwie język
-? - spojrzała pytająco na mnie ciągle się śmiejąc.
-Ciberspacio, mistrz sucharów HAHAHAHA -wyłożylem się ze śmiechu.

<Marion? OMG XD>

Od Yummey c.d Ciberspacio

Usiedliśmy pod dużą, rozłożystą wiśnią. Gadaliśmy tak do wieczora. Było już za późno by wracać do domu.
- Jest już za ciemno, by wracać do domu... - oznajmiłam - Będziemy musieli tu nocować...
Jednak basior, już ułożył się pod drzewem i powiedziawszy krótkie " Dobranoc! " zasnął... Nawet nie zwrócił na mnie największej uwagi. Zrobiłam to samo. Położyłam się pod pobliską wiśnią i usnęłam. W nocy było mi strasznie zimno. Co chwilę zastanawiałam się, czy nie iść się położyć koło Ciberspacia. Postanowiłam tak zrobić. Podeszłam do basiora, i zamiast położyć się koło niego... wtuliłam się w jego miękką sierść. Miałam nadzieję że nie będzie na mnie zły...

Cibersapcio? Jak tam nocka ?

Od Rochelle c.d Miran


Siedziałam sobie na łące gdy nagle coś we mnie uderzyło. Sturlaliśmy się z górki. Gdy wylądowałyśmy jakaś wilczka zaczeła mnie przepraszać
-eh..nie masz za co przepraszać. T ja przepraszam bo stanełam ci na drodze.. mogłam bardziej uważać. Jak masz na imię?
-jestem Miran a ty?
-jestem Rochelle, jestem tu nowa
-no to witaj w stadzie!
-oprowadzisz mnie po stadzie?
-tak chodź!
Miran wydawała się bardzo miła, chciałabym się z nią zaprzyjaźnić.

Miran?

Od Marion c.d Ciberspacio

[Rozwaliłaś mnie xD]

  -Fu!
  -Co?-Spytał.
  -Czy ty wiesz jak ci jedzie z paszczy.... Cale stado bizonów już by padło!-Położyłam się na trawie i zaczęłam śmiać.

<<Ciberspacio?>>

Od Ciberspacio c.d Yummey

-To w drogę! - zakrzyknąłem. Wadera ruszyła obok mnie.
-No więc... - zaczęła - Dlaczego nie kazałeś mi iść?
-Po co siedzieć samemu, skoro taka ładna pogoda - uśmiechnąłem się.
-Rozumiem...
-Już jesteśmy - przyśpieszyłem kroku.
-Pięknie tu. - powiedziała i usiadła a ja obok niej.
-Racja. - przytaknąłem.

<Yummey?>

Od Ciberspacio c.d Marion

[nie żeby coś, ale to są wilki, nie? one nie wiedzą co to 'tusk' XD]

-No takie życie - zawyłem.
-Co Ci?
-Nicc, a co? - zdziwiłem się
-Wyjesz. Czemu?
-Bo tak.
-Czemu?
-Bo lubię. - dmuchnąłem na nią.

<Marion? XD>

piątek, 21 lutego 2014

Od Lexi c.d. Viento Azul

Ten niemrawy acz wesoły uśmiech był miły. Przestałam na siłe próbować go rozweselać. Po skończonym posiłku położyliśmy się pod jakimś drzewem.
-Sorki że pytam, ale dlaczego wlasciwie jestes az taki ponury?- zapytałam patrząc na niego. Spojzała na mnie zmieszany.
-Naczy się jak nie chcesz to nie mów- zawołałam nerwowo widząc jego wzrok. Wstałam szybko z ziemi
-Dobra może chodźmy jeszcze...- niedokończyłam bo nagle...

<Viento? Wymyśl jakąś ciekawą przygode a przynajmniej początek  >

Od Viento Azul c.d. od Lexi

- Dobra. Chodź...
Poszliśmy do lasu. Ja złapałem dużego jelenia, a Lexi sarnę. Szybko zjedliśmy swoje zdobycze.
- Lexi, nazbyt usilnie próbujesz mnie rozweselić. Zamiast tego może powinnaś się we mnie wczuć? Ja rozumiem, że ty nie lubisz być taka ponura i wo gule. Kiedy będę chciał to się zaśmieję, wystarczy zrozumienie i cierpliwość. - lekko się uśmiechnąłem

< Lexi? >

Od Lexi c.d. Viento Azul

W wodzie czułam się najlepiej, w koncu to był mój żywioł. Basior wydawał się być cały czas jakiś pochmurny i poważny, za poważny. Wyszłam z wody otrzepując się. Małe kropeli wody padły na niego.
-Ej- warknoł
-Sorki- zachichotałam. Chciałam jakoś rozruszać basiora aby było ciekawiej. Szkoda tylko że niewiedzialam jak.
-Chodźmy moze zapolować. Jestem głodna jak wilk- uśmiechnełam się.

<Viento Azul?>

Od Viento Azul c.d. od Lexi

Odnosiłem wrażenie, że Lexi była waderą dość romantyczną i lubiącą podryw. Po zwiedzeniu całej watahy zatrzymaliśmy się przy wodospadzie z jeziorem. Lexi energicznie wskoczyła do wody, zachęcała mnie abym również do niej wskoczył ale odmówiłem. Wolałem powietrze, wiatr... Woda mnie nie ciągnęła do siebie, bo gdy moje duże, rozłożyste skrzydła zamokną nie mogę przez kilka godzin latać.

< Lexi? >

Od Luuki c.d. od Moon'a

- Dziękuje ci. Już wiem co mi się najbardziej przyda. Napar ze stokrotek i rumianku. Pomożesz mi je znaleźć?
- Jasne.

< Moon? Brak weny... >

Od Miran

Spacerowałam sobie przez Dziki Las. Byłam szczęśliwa, że przyjęto mnie do watahy, w końcu nie musiałam się bać czających się zwierząt chcących mojej śmierci.
-''Ślicznie tu, prawie jak w domu...''-pomyślałam
Po chwili usłyszałam burczenie mojego żołądka, który domaga się śniadania. Zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam w stronę łąki by zapolować. Zaczęłam biec myśląc że jestem tu całkowicie sama. Jak zwykle się myliłam. Wpadłam na kogoś i zaczęliśmy wraz z tym kimś turlać się ze wzgórza, jeszcze nie do końca świadomi tego co się stało. Gdy już wylądowaliśmy u podnóża wzgórza zaczęłam chwiejnie wstawać i spoglądając nawet na ofiarę mojego bezmyślnego biegu zaczęłam przepraszać.
-Ojć,tak mi przykro.....nic ci się nie stało? Ech ślepota ze mnie...Na pewno nic ci nie jest? Przepraszam jeszcze raz....naprawdę....tak mi wstyd..-zaczęłam gubić się w swojej wypowiedzi i odruchowo spuściłam oczy.

<dokończy ktoś?>

czwartek, 20 lutego 2014

Od Yummey c.d Ciberspacio


Otarłam łzy. On naprawdę był bardzo troskliwy i taaakiii słodki. Miałam ochotę powiedzeć mu co czuję, ale... nie znałam go za dobrze i on też mnie nie znał.
- To ja już sobie pójdę... - odwróciłam się, lecz usłyszałam jak basior krzyknął :
- Zaczekaj!
- Niby dlaczego? - odpowiedziałam i odwróciłam się.
- Powiedz, czy nie przeszłabyś się na spacer? - zapytał - Słońce świeci, ptaki śpiewają... Więc niby dlaczego miałabyś spędzić ten dzień, w domu? No chodź! Zobaczysz będzie fajnie... - nalegał
- No dobra... - zgodziłam się - A co mi tam...
- No to gdzie, sobie panna zarzyczy iść? - powiedział szarmancko
- Hmm... Może nad wodospad? Słyszałam że o tej porze roku jest tam bardzo pięknie... - rozmarzyłam się
- Jak panna, sobie życzy - znowu to zrobił


Ciberspacio? Co było dalej ?

Powitajmy nową waderę - Rochelle !

http://i.pinger.pl/pgr256/6429fafa001bc26b49a6e49a/brazowa_wilczyca.jpg
Imię: Rochelle(czyt. Fran. Roszel)
Płeć: wadera
Wiek: 300(3 w wilczych)
Żywioł: woda
Moce: woda( potrafię robić z niej różne żeczy a także się nią bronić i atakować) ,widzenie przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, ożywianie( nie tylko martwych ale także ze zdjęć),
Umiejętności: poruszanie się bezszelestnie, świetny atak z zaskoczenia oraz potrafię rozwiązać spory
Charakter:lojalna opiekuńcza miła zmysłowa lubę przygody, wyzwania nie poddaję się lubię dzieci i jestem romantyczką
Stanowisko: opiekunka szczeniąt
Partner/ka: nikt narazie ale podoba mi się Viento Azul
Rodzina : mam matkę ale w innym stadzie
Towarzysz : jej toważyszem jest woda. Ona uspokaja i pociesza
Historia w skr.: gdy władzę w stadzie przejoł inny basior chciał zabić wszystkie młode aby samice weszły w ,,ruję''
Inne zdjęcia: Podczas zimy
Opiekun: wiktoriakola

Od Marion c.d Ciberspacio

  -Rasizm.....-powiedziałam.
  -Co?
  -Rasizm jest w tych czasach!
  -Prawda.
  -Wszystko wina Tuska.....-zaśmiałam sie.

<Ciberspacio? Wszystko tu TUSK!>

Od Ciberspacio c.d Marion

-Co tam stanowiska! - zakrzyknąłem - Olać wszystko!
-Nie mogę...
-Możesz. Tak właściwie to co daje ci to chore stanowisko? Tylko musisz być poważna i wgl.
-? - spojrzała na mnie pytająco.
-Mówię, że nic z tego nie masz. Nawet dobrze się bawić nie możesz bo jesteś tą nienormalną betą. - mruknąłem - Wszyscy powinni być równi, a nie...

<Marion? HAHAHAH XD>

Od Ciberspacio c.d Rozy

-Nie ogarniam się w tych terenach... - spojrzałem krzywo.
-To tam, na wprost.
-No dobra. To idziemy? - zawołałem ochoczo.

<Roza? Nie tylko tobie szwankuje... =/>

Od Rozy c.d Ciberspacio

- Zgadzam się z tobą. Ale pamiętaj, że można powtórzyć ten sam błąd.
- Masz rację. Przejdziemy się? - zaproponował
- Chętnie. Może nad Tajgę? - Ciber kiwną głową na tak. 

Ciberspacjo? Wena mi szwankuje

środa, 19 lutego 2014

Od Marion c.d Ciberspacio

Wkurzylam sie. Jak on smie?! Damy tak sie nie obraza! Rzucilam sie na niego. On sie ciagle smial. Turlalismy sie, az doszla jakas starsza wilczyca.
  -Ah, ta mlodzierz-prychnela.
Glosno sie zasmialam. Ciber wstal.
  -Nie myslalem, ze umiesz sie smiac.
Nie odpowiedzialam.
  -Przepraszam, jezeli ciebie obrazilem.
  -Nie obraziles.... Tylko to jes muj pierwszy smiech od lat.
  -Czemu?-Spytal.
  -Ah, tak duzo pytan a tak malo odpowiedzi, ale Ci odpowiem. Przez kilka a nawet tysiace lat wszyscy mieli mnie za lucyfera, albo za dziecko szatana.
   -Um, dlaczego?
   -Bo raz zabilam.
   -Przykro mi.
   -Jakbys mnie widzial przed laty.... spiewalam i tanczylam z przyjaciulmi, ale gdy odkryli, ze mam niesmiertelnom dusze.... matka sie mnie wyparla i zostawila. Zapomnialam przez trzy tysiaclecia, co to smiech. Wciaz byla tylko charuwa i tak ciagle. A teraz jak mam te miejsce... To nie moge sie bawic bo mam stanowisko Bety

<Ciberspacio? Ah, te dylematy kobiet xD> 

Pisze przez tablet, wiec sa bledy ort.

Od Ciberspacio c.d Yummey

-Nie płacz - lekko ją szturchnąłem.
-Przepraszam. Nie będę.
-Każdy ma w życiu jakieś problemy. Widzę, że twoje są lub były no... inne, gorsze. Ale jesteś tu, możesz tu przebywać. Liczy się to, że przeżyłaś i przeszłaś przez to wszystko z zimną krwią - zaszeptałem.

<Yummey? >

Od Ciberspacio c.d Marion

-Mam debila - wstałem nadal się śmiejąc - Ciebie.
-Coooooo?! - zakrzyknęła
-Mam ciebie za debla! - zawyłem - Przeliterować?

<Marion? AHHH JA I TA MOJA TWÓRCZOŚĆ XD >

Od Yummey c.d Ciberspacio


- A co miałabym o sobie powiedzieć? - zapytałam, lecz po chwili postanowiłam coś dodać - Uciekłam ze swojej dawnej watahy i dołączyłam tu... Prawdę mówiąc tu czuję się lepiej niż z matką i ojcem...
- Dlaczego? - zapytał basior z zaciekawieniem - Ja miałem kochającą się rodzinę... ale musiałem zostać porwany, akurat porwany... Achh, te czasy...
- Dlaczego? - lekko się oburzyłam, ale spróbowałam to ukryć. Nie chciałam zrobić na nim złego wrażenia... bo... bo on mi się spodobał! - Moja rodzina, nie obdarzała mnie miłością, mimo że byłam jedynaczką. Oni chcieli być '' wiecznie młodzi ", toteż gdy szli na imprezy, a było tak codziennie, zostawiali mnie samą w domu. Dodatkowo zamykali mnie w małym pokoiku. Przyznaję się że niczego mi nie brakowało. Zabawek miałam w bród, ale to wszystko było po to żeby mogli sobie iść... więc widzisz... Nie każdy miał ubarwnione życie... a zwłaszcza ja.
- Rozumiem - cicho przytaknął - Też miałem w życiu pod górkę, j to nawet nie raz...
- Ja też tak miałam... i czasem bardzo to przeżywam - poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Nie mogła, się powstrzymać, i po pysku spłyneła mi łezka...

Cibersacio?



Od Marion c.d Ciberspacio

Wkurzyłam się.
  -Opamiętasz się?
  -Bo co?
  -Bo pokazujesz, ze masz debila.

<<Ciber? Masz debila? xD>>

Od Ciberspacio c.d Marion

-Y? Co? - zdziwiłem się.
-Muszę cię słuchać - znów sie uderzyła w pysk, a ja wybuchnąłem śmiechem - Co cię tak cieszy?
-Ty.
-Niby czemu?
-Że się tak bijesz. HAHAHAHAHA - wyłożyłem się ze śmiechu.

<Marion? XD>

Od Marion c.d Ciberspacio

(Od gleene: Na serio? Daleko? Wiesz, co nie wiedzieć m.m )


Uderzyłam się w pysk.
  -Czemu się bijesz?-Spytał.
  -Bo muszę ciebie słuchać.

<<Ciber? Wena :()>>

Od Hime

Rozejrzałam się po lesie, już mnie łapy bolały od podróży. Nie była do tego przyzwyczajona ja księżniczka zmuszona do życia zwyczajnego wilka. Musiałam udawać że jestem taka sama jak on. Usiadłam pod drzewem i wzięłam parę wdechów i wydechów.
-Męczące.- warknęłam niezadowolona. Naprawdę mnie bolą łapy, nawet nie chciało mi się wstać.
-Denerwujące...- mruknęłam. Nagle z krzaków podszedł do mnie wilk. Od razu wstałam i najeżyłam się, czyżby to był jeden z morderców którzy mnie ścigają?

<Ktoś?>

Od Ciberspacio c.d Marion

-Tak, daleeeeeeko - uśmiechnąłem się.
-Po co?
-Bo to fajnie wygląda HAHAHAH - zachwiałem się ze śmiechu.

<Marion? XD SORY ZA TWÓRCZOŚĆ>

Od Ciberspacio c.d Rozy

-Nie mam, ale to dobrze. Mam tylko nieduże blizny na psychice. Dobrze, że nie są jakieś ogromne...- uśmiechnąłem się lekko.
-No tak...
-Ale wiesz... - zacząłem - Dobrze jest mieć blizny. Pokazują nam jacy byliśmy silni i ile mamy doświadczenia życiowego. I mówię tu o bliznach na psychice też.

<Roza?>

Powitajmy nową waderę - Hime !

Imię: Hime
Płeć: Wadera
Wiek: 3,5 lat
Żywioł: Ogień i Cień
Moce: Panowanie nad ogniem i cieniami. Potrafi zamieniać się w cienia, tworzy niewidzialne nicie które potrafią przebić i rozszarpać wilka na pół. Panuje nad otrutymi różami które dumnie ozdabiają jej szyję.
Umiejętności: Jest bardzo szybka i zwinna. Posiada wyostrzony wzrok, słuch i węch. Jest bardzo dobrą tropicielką, zapamiętuje każdy zapach.
Charakter: Hime jest waderą dumną z swojego pochodzenia. Elegancka i dość arogancka. Lubi rządzić się innymi, jednak zazwyczaj woli żyć samotnie. Nie posiada skrupułów zamorduje każdego, nie posiada empatii wobec innych. Jest dość uparta i czasami wredna.
Stanowisko: Morderca
Partner/ka:---
Rodzina : Rodzina królewska, została zamordowana.
Towarzysz : Brak
Historia w skr.: Urodziła się w rodzinie królewskiej jako księżniczka, jej rodzice panowali nad starą krainą. Nie spędzała czasu z innymi i nigdy nikt jej nie okazywał miłości. Potem gdy stała się starsza, powoli dostrzegała jaki ten świat jest naprawdę. Pewnego dnia, została zaręczona z szlachcicem, jednak on nie chciała tego zrobić. Na sam dodatek jej rodzice zostali zamordowani, jednak jakoś nie czuła smutku ani żalu. Została królową, jednak wybuchła wojna dużo jej podanych zginęło a ona sama jest ścigana przez skrytobójców. Ona jednak wdarła się do krainy wroga i zamordowała wszystkich generałów z zemsty za podbicie jej krainy. Potem uciekła i cały czas ukrywa tym kim jest. Jednak czyha na nią zemsta morderców.
Inne zdjęcia: -
Opiekun: didi81

Od Marion c.d Ciberspacio

Zrobiło mi się dziwnie.
  -Gdzie patrzysz?-Spytałam.
  -Co?-Spojrzał na mnie.
  -Gdzieś patrzyłeś!

<<Ciber? Wena poszła...>>

Od Ciberspacio c.d Marion

-To długa historia... nie wiem, czy chcesz jej słuchać - machnąłem łbem.
-Opowiesz? Proszę. - mruknęła pobłażliwie.
-No dobra! - powiedziałem lekko zniesmaczony - Wszystko się zaczęło...[...]... I taki to nieprzyjemny los - zakończyłem delikatnie.
-Rozumiem.
-Nic nie rozumiesz. Ty nic nie rozumiesz...
-Tzn? - spojrzała pytająco na mnie
-To wszystko jest takie do dupy... dziwne. Ile ja bym oddał, żeby odnaleźć swoją rodzine, ile bym oddał. Wszystko co posiadam. Dałbym swoje życie za choćby jedną chwile z moją prawdziwą rodziną...
-Teraz my będziemy twoją rodziną - podeszła bliżej.
-Mam nadzieję - popatrzyłem w dal z błyskiem w oczach.

<Marion? HAHAHA XD>

Od Ciberspacio c.d Yummey

Stanąłem nad jakąs waderą. No bo w końcu kto nie lubi nowego towarzystwa...
-Cześć - wyszczerzyłem się jak idiota.
Wadera gwałtownie się podniosła.
-Nie chciałem cię wystraszyć - machnąłem lekko łapą - Jestem Ciberspacio, ale mów mi jak chcesz.
-Cześć. Jestem Yummey - odpowiedziała onieśmielona
-Długo jesteś w tej watasze?
-W sumie... nie za długo - odrzekła.
-Ja dopiero jeden dzień... - mruknąłem - Opowiesz mi coś o sobie?

<Yummey?>

wtorek, 18 lutego 2014

Noodee do Mack'a

Stałam, patrzyłam i nie mogłam uwierzyć.
Inne widoki, miejsca... wilki.
W tym właśnie momencie przypomniałam sobie starą watahę, tam gdzie się urodziłam, spotkałam niesamowite wilki, nie bałam się zrobić kroku na przód ..., a teraz czuję się zagubiona, sama, choć jest tu tyle mi znajomych pysków... Mack...
Ech, na samą o nim myśli jest mi lepiej...
- "Wycofaj to co pomyślałam, ja nie mogę się zakochać! Znowu coś o miłości! Skończ z tym! Ok, nie myślę o tym, nie myślę... " - w mojej głowie panował chaos, jedna część chciała od tego uciec, ale za to serce mówiło co innego.
- Czemu próbujesz od tego uciec ?- zapytała Saba.
Spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem.
- Jeśli naprawdę go kochasz... - zaczęła.
- Prawdziwa miłość nie istnieje, istnieje wysokie stanowisko... nic więcej - powiedziałam ze spuszczoną głową.
- A mi się zdaje, że tu mamy do czynienia z prawdziwą miłością ! - wykrzyknęła jak najgłośniej Saba.
- Ciszej ! - warknęłam.
- Spoko, ale i tak pewnie usłyszał - i pokazała mi na Mack'a.
Mack podszedł i zaczął poruszać ustami, wyglądał tak jak by coś mówił...

Obudziłam się, był to sen...
Lecz i tak byłam w innym miejscu...
Podbiegłam do okna, a tam stał Mack.
- " I tak się nie zakocham... nawet w nim ! " - obiecałam sobie.
Saba leżąca obok wybuchła śmiechem.
- Za późno ! - powiedziała i dalej się śmiała.
Pobiegłam na dół, był piękny słoneczny dzień, choć na dworze padało, wystarczyło, że spojrzałam w duże, niebieskie oczy Mack'a...
- " Oczywiście jako przyjaciel " - pomyślałam i pobiegłam do niego i prawie go przytuliłam.

< Mack ? >

Powitajmy nową waderę

















Imię: Miran
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Żywioł: Powietrze
Moce: Tornado, Zamiana w wiatr, wtapianie się w cień
Umiejętności: Szybki bieg, Fotograficzna pamięć, Wyostrzony słuch
Charakter: Miran jest przyjacielska i otwarta na nowe znajomości. Imponuje sporym poczuciem chumory i empatią. Jednak jest pamiętliwa jeżeli chodzi o rzeczy przykre. Nigdy nie zostawia przyjaciół w potrzebie.
Stanowisko: Zwiadowca
Partner:-
Rodzina: Została zamordowana przez jej ojca
Towarzysz:-
Historia: Miran urodziła się w Watasze Zaćmionego Księżyca. Była córką pary Alfa: Anabell i Gilana. Miała rodzeństwo: Matt'a, Rou i Mufinka. Jednak wszystko zaczęło się walić gdy Gilan nie chciał wziąść ślubu i zamieszkać ze swą żoną Anabell. Widząc że marnuje sobie życie będąc u boku Gilana wadera zamierzała uciec wraz z dziećmi do innej watahy. Niestety, Gilan złapał ich i wszystkich zagryzał na śmierć. Anabell że była uzdrowicielką i miała moc leczenia chciała uzdrowić dzieci, niestety starczyło jej sił aby ocalić tylko jej jedną córkę Miran. Miran uczestniczyła podczas obalania jej ojca, a gdy wataha się już rozpadła ruszyła w świat szukając swego miejsca na ziemi. I tak trafiła do Watahy Czarnej Perły.
Opiekun: smutnaz1

Od Marion c.d Ciberspacio

  -Ale więcej ode mnie.
  -Fakt.
  -Mogę cie o coś spytać?
  -Chyba tak, tak.
  -Opowiesz mi swoją historie?

<<Ciberspacio? Musze iść :(>>

Od Ciberspacio c.d Marion

-Zastanawiam się czy to komplement...
-Mhm... - westchnęła
-Ale ty mi nie musisz mówić swoich tajemnic. Prawie nic o sobie nie wiemy - uśmiechnąłem się
-No racja...
-A ja przecież nie mówie tak o wszystkim...

<Marion? XD>

Od Marion c.d Ciberspacio

  -No raczej-oznajmiłam.
W czasie drogi coś mi przyszło do tego zakichanego łba.
  -Musze ci coś powiedzieć...
  -Zamieniam się w słuch-lekko zachichotał.
  -Jest w tobie takie coś, ze ciebie nie wolno zostawić, obrazić ani chyba być wrogiem. Jesteś taki.... inny. To nie źle, tylko ja mam kilka tajemnic, a ty wszystko mówisz tak od razu, jakby padał na ciebie deszcz.

<<Ciberspacio? Uczucia xD>>

Od Ciberspacio c.d Marion

-HAHAH... Myślałam, że wadera mnie zaprosi - znów wybuchnąłem śmiechem
-A nawet jeśli, to?
-To dziwne, bo ja sam bym zaprosił "dziewczyne" na randkę - uśmiechnąłem się
-Ahaa?
-To idziemy?

<Marion? XDDD>

Od Yummey

Spacerowałam terenami nowej watahy, poszukując jakiegoś towarzystwa. Nie znałam tam nikogo, tylko Alpy i Betę. Postanowiłam pójść nad jeziorko. Zawsze, w mojej byłej wataszce, o tej porze roku było mnóstwo wilków. Gdy dotarłam na miejsce przysiadłam nad brzegiem jeziorka. Myliłam się jednak. W pobliżu nie było nikogo... Położyłam się i zwinęłam w kłębek. Popatrzyłam na chwilę w góre. Nademną stał szary basior... Bardzo przystojny... Można powiedzieć że mi się nawet spodobał...

Ciberspacio?

Od Marion c.d Ciberspacio

Gdzie można iść z takim basiorem? Wiem! Krzyknęłam w myślach.
  -Chcesz iść może na magiczną plażę?
  -Czy dobrze słyszałem?
  -Tak, ale to nie randka!

<<Ciberspacio?>>

Od Lexi c.d. Viento Azul

Nieco spowazniałam widząc że basior jest dość sztywny.
-Sorki za jaszczurke i podwójne przedstawienie się. Lubie czasem pożartować, ale widze że mój humor tobie nie przypadł- uśmiechnełam sie
-Jak widać- odparł
-No cóż, to chodź ponurasku, zwiedźmy tę watache- mruknełam z uśmiechem. Przechodząc koło niego zamachałam mu ogonem przed nosem.

<Viento Azul?>

Od Eriki

Czułam się strasznie obco na nowym terenie, który nie ograniczał się tylko do małej jaskini na krańcu świata, gdzie nie ma żywej duszy. Tu było głośno, czułam nowe zapachy. Choć byłam tu zupełnie nowa, to od razu zostałam wybrana na barmankę w pobliskiej, dużej karczmie. Od razu załapałam o co chodzi i sprawnie podawałam napoje dla klientów. Po skończeniu pracy wyszłam się przewietrzyć, bo choć w karczmie było schludnie i czysto, to niektóre wilki niezbyt ładnie pachniały. Moją męką było to, że miałam nadzwyczajnie dobry węch i po prostu wszystko czułam. Po dłuższej chwili wstałam i nawet kroku nie zrobiłam, bo ktoś z rozpędu na mnie wpadł no i wywróciliśmy się.

<Ktoś?>

Od Ciberspacio c.d Marion

-Hm... rozumiem - spojrzałem podejrzliwie.
-Co?
-Blefujesz! - zakrzyknąłem śmiejąc sie
-Nie... - powiedziała tajemniczo.
-No dobra, dobra. Idziemy na spacer? Bo coś nudzi mi się stanie w miejscu...

<Marion? XD>

Od Rozy c.d Ciberspacio


- Nie wszystko w porządku. - powiedziałam
- Na pewno? - zapytał podejrzliwie
- Tak. A ty masz jakieś blizny z przeszłości? - zapytałam patrząc na szarego basiora

Cibespacio? Wena mi wysiadła

Od Marion c.d Ciberspacio

  ''Wyłączyłam się''. Bałam się tego pytania, zawsze w mych dialogach z innym wilkiem. Jednak nie mogłam pokazać, ze jestem jakaś tępa. Po chwili zastanawiania się odpowiedziałam: ''Nie tak długo jak myślisz''. Nie zaspokoiło to jego głodu ciekawości.
  -Czyli?-Zapytał.
  -Kilka miesięcy, lub tygodni. Nie rozróżniam czasu od 2 tys.... To znaczy od dwóch lat.
Prawie się bym wygadała, pomyślałam. Nie chciałam popełnić żadnego błędu.

<<Ciberspacio?>>

Od Ciberspacio c.d Rozy

-Wow... - wytrzeszczyłem oczy
-Hm? - podniosła lekko łeb
-Nie żeby coś... ale... - zacząłem - Naprawdę ciekawa historia. Tyle przeżyć i doświadczenia. Podziwiam.
-Dzięki... - mruknęła
-Coś nie tak? - zapytałem

<Roza?>

Od Ciberspacio c.d Marion

-Ciberspacio, ale mów mi Ciber lub jak ci się podoba. - wybuchnąłem niekontrolowanym śmiechem
-Co cię tak cieszy?
-Twoje szczerzenie się. HAHAHAHAHAHA - ze śmiechu aż położyłem się na ziemi
-? - spojrzała na mnie zdziwiona
-Dobra, powaga. - wstałem. -Długo tu jesteś?

<Marion? XD>

Od Rozy c.d Ciberspacio

- Nie ma za co. Jak się czujesz? - zapytał
- Dobrze.
- A szwy? - zapytał wskazując na szwy które znajdowały się na moim kręgosłupie.
- Długa historia...
- Opowiesz?
- No więc... - zaczęłam opowiadać mu historię - cudem uszłam z życiem - zakończyłam.

Ciberspacio?

Od Marion c.d Ciberspacio

  Poczułam trochę a raczej zauważyłam, ze jestem zarozumiała. Trochę zrobiło mi się smutno... Szybko chciałam się poprawić, wiec pobiegłam do basiora.
  -Przepraszam?
  -Za co?-Zdziwił się basior.
  -Za to chamstwo-spuściłam głowę.
Wilk milczał.
  -Zacznijmy od nowa-wyszczerzyłam się.-Jestem Marion, a ty?

<<Ciber?>>

Od Ciberspacio c.d Marion

-Co ja zrobiłem? - otząsłem się
-Tak, ty! - zawarczała.
-Jest tu tyle mojej winy co twojej - parsknąłem
-Wcale nie!
-Tak.
-Nie.
-To się nudne robi.... - ziewnąłem - Przepraszam jeśli to moja wina. Ja się stąd ulatniam skoro tak naskakujesz.... - odwróciłem się.

<Marion? XD>

Od Marion

  Minęło kilka tygodni od kiedy zostałam tutaj, chyba na zawsze. Nie wiem, czy zostanę, bo na razie nikt nie wie o mej mocy. Prawdę mówiąc wszyscy tu są tacy. Tacy, to znaczy magiczni. Czuję się tutaj nie inna, a raczej jestem tu taka sama jak inne wilki. Kocham to.
  Wstałam wcześnie rano. Poczułam ogromny głód, wiec poszłam sobie zapolować. Zobaczyłam na polanie jelenia. Zaatakowałam. Z drugiej strony zrobił to jakiś basior. Spłoszył zwierzynę. Trochę się wkurzyłam.
  -I widzisz co zrobiłeś?-Zapytałam.

<<Ciber?>>

Od Ciberspacio c.d Rozy

Odwróciłem się.
-O, cześć. - przechyliłem przyjaźnie łeb. - Już wstałaś.
-Nie rozumiem...
-Znalazłem cię w lesie. Byłaś cała we krwi. - zaszeptałem - Pomyślałem, że ci pomogę.
-Dziękuję...
-Nie ma za co. Jak się czujesz? - zapytałem troskliwie.

<Roza? Sory, za twórczość>

Od Moon'a c.d Luuki

- więc, do jakich ziół szukasz ? - zapytałem
- takie jakie znajdę - lekko się zaśmiała. Uśmiechnąłem się.
Nagle usłyszałem głośny tupot kopyt. Było to duże stado saren, które zmierzała w naszą stronę. Szybko odepchnąłem waderę na bok,  sam odskoczłem, lecz tylnymi łapami zachaczyłem o pororze jelenia.
Gdy stado przebiegło wróciłem do Lu:
- przepraszam Cię najmocniej, ale nie chciałem naszej śmierci, a przede wszystkim wadery. - powiedziałem i lekkim dotykiem łapy uleczyłem się.

< Luuka ? >

Od Luuki c.d. od Moon'a

- Ja jestem Luuka, ale możesz mi mówić Lu. Szukam kilku ziół do pewnej mikstury, a ty?
- Ja też, jestem tu szamanem więc to mój obowiązek.
- Ja jestem lekarzem.

< Moon? Brak weny... >

Od Viento Azul c.d. od Lexi

Ciekawiło mnie to czy ona tylko udawała głupią czy nią po prostu była...
- Skoro obydwoje jesteśmy tu od niedawna, to może wspólnie zapoznamy się z terenami watahy?

< Lexi? Brak weny... >

poniedziałek, 17 lutego 2014

Powitajmy nową waderę - Erikę !

Imię: Erika
Płeć: wadera
Wiek: 4 lata
Żywioł: ziemia
Moce: 
* jeśli chce, kontroluje rośliny
* umie rozmawiać z innymi zwierzętami
* uleczanie za pomocą ziół
* widzi aury wilków
Umiejętności: świetnie gotuje, nadzwyczajny węch
Charakter: miła, uprzejma, otwarta, często poważna, kocha być elegancka i idealna
Stanowisko: karczma
Partner/ka: czeka na tego jedynego
Rodzina : matka Sasha, ojciec nie żyje, brat Josh
Towarzysz : nie ma
Historia w skr.: urodziła się i wychowała razem z bratem w bardzo odludnym miejscu. Gdy jej tata zmarł, Erika postanowiła otworzyć się na świat, wyruszyła w podróż i trafiła na watahę wilków.
Inne zdjęcia: 
W przymilnej pozie
Gdy się zamyśli
Opiekun: olka13119